Rozdział dedykowany laleczka♥
Leon Verdas najbogatszy człowiek według Forbesa. Znany bardziej jako facet bez jaj, chyba tylko dla mnie. Maminsynek i cholerny debil. Problem w tym, że jakaś cząstka mnie dalej, go kocha.
Od ponad godziny siedzę w jego towarzystwie.
- Dalej się gniewasz za to co powiedziałem w nocy? - pyta Thorne.
Za jego sprawą wszyscy zwrócili swój wzrok na mnie. Dziękuję z całego serca idioto.
- Od zawsze marzyłam, żeby własny przyjaciel pojechał po mnie. - wykrzywiłam usta, tak jakbym zjadła coś kwaśnego. - Chociaż w sumie, jest w tym ziarenko prawdy.
Patrzy na mnie pytająco, a zarazem z wielkim zainteresowaniem moją dalszą wypowiedzią.
- Mam na myśli część w której porównujesz mnie do matki. - wzdycham głośno.
- Nie mogę zaprzeczyć. - mój chłopak mówi ze śmiechem.
Spoglądam na Balise’a. Gdyby mój wzrok mógłby zabić, leżałby trupem.
Własny mężczyzna przyznał, że odziedziczałam gen sukowatości od własnej matki - Królowej nad Królowymi.
Wybudzona ze snu przez okropny dzwonek Blaise. Call Me Name w wykonaniu Cheryl Cole nie można nazwać piosenką. Jest mi słabo na samo słuchanie jej głosu. Ugh, może dlatego, że żywię do niej istną nienawiść?
- Odbierzesz to w końcu? - jęczę niezadowolona.
- Nie. - mówi szybko zrywając się z leżenia. - Nie mogę, nie teraz.
Co? O co chodzi?
Jeszcze kilka dni temu nie martwiłabym się jego zachowaniem, ale dziś jest inny. Zupełnie inny. Nie mój. Jakby stawił mur między nami. A wczorajsza jego wypowiedź zbiła mnie z tropu.
Ostatnio Atlantis stał się bardzo tajemniczy. Dziwne telefony, brak czasu i stał się cholernie bipolarny w stosunku do mnie!
Coś jest na rzeczy. Ale nie mam pojęcia co.
Telefon ponownie zaczął wydawać z siebie tą okropną piosenkę.
- Kurde, bo odbiorę za ciebie. - syczę wkurzona.
Z wielkim bólem, który widać na jego twarzy, wstał z łóżka. Wziął do ręki telefon. Spojrzał na wyświetlacz; głośno westchnął.
Zrobił coś czego się nie spodziewałam. Wyszedł zanim odebrał.
Nigdy tak nie robił. Zawsze odbierał przy mnie, jak ja przy nim.
Co, do cholery, z nim jest?!
Podpisując kolejne ważne papiery, nie myślę o niczym innym jak powrocie do mojego dom. Prawdziwego domu z kochający ojcem i matką, jako małżeństwo żywiące się bezgraniczną miłością. Miłujące siebie nawzajem, spełniając swoje marzenia, jaki tej drugiej osoby.
Prawda jest taka, że mimo swojego wieku dalej potrzebuję dwójki rodziców. Mamę i tatę. Angie i Germana. Niezależnie od ich relacji. A muszę przyznać, że przez ostatnie lata ograniczali się do zwykłego cześć.
Refren Niggas In Paris wybudził mnie z głębokich przemyśleń, informując o przychodzącym połączeniu na mój prywatny telefon.
Rozejrzałam się po biurku w celu odnalezienia białego iPhone’a. Cholera nie widzę go. Szybko składam papiery porozrzucane po moim królestwie.
Znalazłam. Produkt firmy Apple był zakryty stosem kartek, które powinnam podpisać w ciągu najbliższych minut.
Patrzę na wyświetlacz z uśmiechem. Dzwoni mój kochany, i jedyny, tatuś. Szybko odbieram. Przykładam telefon do ucha.
- Tata. - mówię cichutkim głosem szczęścia.
- Cześć córeczko, miło cię słyszeć.
German Castillo jest obywatelem Stanów Zjednoczonych od urodzenia. Kochany i opiekuńczy dla córki, oddany, w części, kraju.
- Tatusiu. - jestem bliska płaczu. - Tak długo nie rozmawialiśmy. Gdzie jesteś, jak się czujesz?
- Dobrze. - mówi z wyczuwalnym uśmiechem. - Jestem w Vancouver.
Vancouver, Seattle. Dwa pieprzone miasta o których wolałabym nie pamiętać. Usnąć je z mapy Stanów i całego świata. Choć w ostateczności wystarczyłoby unicestwienie Pana Idioty Verdasa o majątku większym o prawie dziewięćset milionów od mojego czy Smith’a.
Minęło sześć miesięcy, a moje serce dalej bije w rytmie imienia tego dupka.
Wielokrotnie próbowałam o nim zapomnieć. Skutków nie widać do dziś.
Uh, Castillo przestań użalać się nad rozlanym mlekiem, gdy w słuchawce masz nadopiekuńczego ojca!
- Viola, jesteś tam? - słyszę zmartwienie w jego głosie.
- Tak tato, jestem i nigdzie się nie wybieram.
Śmiech wypełnił mnie przekonaniem, że wierzy w moje wcześniejsze słowa.
- Co powiedziałabyś na wizytę staruszka w Miami?
- Poważnie? - pytam podekscytowana.
- Jak najbardziej. Dawno się nie widzieliśmy, chciałbym nadrobić ostatnie siedem miesięcy.
W których wydarzyło się dużo niemiłych rzeczy, dodaję w myślach.
- Świetnie.
- Mam bilet zarezerwowany na następną środę. W Miami będę jakoś koło drugiej popołudniu.
Dziś jest wtorek, czyli pozostał tydzień.
- Dobrze, tatusiu. Przyjadę po ciebie, a teraz muszę kończyć. - z wielkim żalem. - Mam masę roboty papierkowej w pracy.
- Rozumiem skarbie, do usłyszenia.
Rozłączam się. Kładę telefon na biurku. Głośno wzdycham.
Moi rodzice pierwszy raz od czasu rozwodu znajdą się w jednym stanie.
O godzinie siedemnastej wzięłam swoją białą torebkę od Prady. To już koniec pracy na dziś, nadrobionej I z wielkim uśmiechem na twarzy skierowałam się do windy. Nacisnęłam przycisk przywołujący.
- Mam na myśli część w której porównujesz mnie do matki. - wzdycham głośno.
- Nie mogę zaprzeczyć. - mój chłopak mówi ze śmiechem.
Spoglądam na Balise’a. Gdyby mój wzrok mógłby zabić, leżałby trupem.
Własny mężczyzna przyznał, że odziedziczałam gen sukowatości od własnej matki - Królowej nad Królowymi.
Wybudzona ze snu przez okropny dzwonek Blaise. Call Me Name w wykonaniu Cheryl Cole nie można nazwać piosenką. Jest mi słabo na samo słuchanie jej głosu. Ugh, może dlatego, że żywię do niej istną nienawiść?
- Odbierzesz to w końcu? - jęczę niezadowolona.
- Nie. - mówi szybko zrywając się z leżenia. - Nie mogę, nie teraz.
Co? O co chodzi?
Jeszcze kilka dni temu nie martwiłabym się jego zachowaniem, ale dziś jest inny. Zupełnie inny. Nie mój. Jakby stawił mur między nami. A wczorajsza jego wypowiedź zbiła mnie z tropu.
Ostatnio Atlantis stał się bardzo tajemniczy. Dziwne telefony, brak czasu i stał się cholernie bipolarny w stosunku do mnie!
Coś jest na rzeczy. Ale nie mam pojęcia co.
Telefon ponownie zaczął wydawać z siebie tą okropną piosenkę.
- Kurde, bo odbiorę za ciebie. - syczę wkurzona.
Z wielkim bólem, który widać na jego twarzy, wstał z łóżka. Wziął do ręki telefon. Spojrzał na wyświetlacz; głośno westchnął.
Zrobił coś czego się nie spodziewałam. Wyszedł zanim odebrał.
Nigdy tak nie robił. Zawsze odbierał przy mnie, jak ja przy nim.
Co, do cholery, z nim jest?!
Podpisując kolejne ważne papiery, nie myślę o niczym innym jak powrocie do mojego dom. Prawdziwego domu z kochający ojcem i matką, jako małżeństwo żywiące się bezgraniczną miłością. Miłujące siebie nawzajem, spełniając swoje marzenia, jaki tej drugiej osoby.
Prawda jest taka, że mimo swojego wieku dalej potrzebuję dwójki rodziców. Mamę i tatę. Angie i Germana. Niezależnie od ich relacji. A muszę przyznać, że przez ostatnie lata ograniczali się do zwykłego cześć.
Refren Niggas In Paris wybudził mnie z głębokich przemyśleń, informując o przychodzącym połączeniu na mój prywatny telefon.
Rozejrzałam się po biurku w celu odnalezienia białego iPhone’a. Cholera nie widzę go. Szybko składam papiery porozrzucane po moim królestwie.
Znalazłam. Produkt firmy Apple był zakryty stosem kartek, które powinnam podpisać w ciągu najbliższych minut.
Patrzę na wyświetlacz z uśmiechem. Dzwoni mój kochany, i jedyny, tatuś. Szybko odbieram. Przykładam telefon do ucha.
- Tata. - mówię cichutkim głosem szczęścia.
- Cześć córeczko, miło cię słyszeć.
German Castillo jest obywatelem Stanów Zjednoczonych od urodzenia. Kochany i opiekuńczy dla córki, oddany, w części, kraju.
- Tatusiu. - jestem bliska płaczu. - Tak długo nie rozmawialiśmy. Gdzie jesteś, jak się czujesz?
- Dobrze. - mówi z wyczuwalnym uśmiechem. - Jestem w Vancouver.
Vancouver, Seattle. Dwa pieprzone miasta o których wolałabym nie pamiętać. Usnąć je z mapy Stanów i całego świata. Choć w ostateczności wystarczyłoby unicestwienie Pana Idioty Verdasa o majątku większym o prawie dziewięćset milionów od mojego czy Smith’a.
Minęło sześć miesięcy, a moje serce dalej bije w rytmie imienia tego dupka.
Wielokrotnie próbowałam o nim zapomnieć. Skutków nie widać do dziś.
Uh, Castillo przestań użalać się nad rozlanym mlekiem, gdy w słuchawce masz nadopiekuńczego ojca!
- Viola, jesteś tam? - słyszę zmartwienie w jego głosie.
- Tak tato, jestem i nigdzie się nie wybieram.
Śmiech wypełnił mnie przekonaniem, że wierzy w moje wcześniejsze słowa.
- Co powiedziałabyś na wizytę staruszka w Miami?
- Poważnie? - pytam podekscytowana.
- Jak najbardziej. Dawno się nie widzieliśmy, chciałbym nadrobić ostatnie siedem miesięcy.
W których wydarzyło się dużo niemiłych rzeczy, dodaję w myślach.
- Świetnie.
- Mam bilet zarezerwowany na następną środę. W Miami będę jakoś koło drugiej popołudniu.
Dziś jest wtorek, czyli pozostał tydzień.
- Dobrze, tatusiu. Przyjadę po ciebie, a teraz muszę kończyć. - z wielkim żalem. - Mam masę roboty papierkowej w pracy.
- Rozumiem skarbie, do usłyszenia.
Rozłączam się. Kładę telefon na biurku. Głośno wzdycham.
Moi rodzice pierwszy raz od czasu rozwodu znajdą się w jednym stanie.
O godzinie siedemnastej wzięłam swoją białą torebkę od Prady. To już koniec pracy na dziś, nadrobionej I z wielkim uśmiechem na twarzy skierowałam się do windy. Nacisnęłam przycisk przywołujący.
Po chwili weszłam do niej i nacisnęłam przycisk z numerem zero. Podróż w dół nie zajmuje nawet minuty.
Wyszłam z pomieszczenia. Przekroczyłam próg holu.
Rozejrzałam się. O piątej popołudniu miałam spotkać się tu z Blais'em. Nie ma go. Postanowiłam chwilę poczekać. Dlaczego się spóźnia? Zapomniał? Nie ma czasu? Ugh, jak zwykle nigdy nic nie wiem.
A może to ze względu na ten tajemniczy telefon dzisiejszego ranka?
I jak na zwołanie, czuję silne ręce na swojej tali. Uśmiecham się.
Obracam się do mojego mężczyzny. Zamieram widząc Verdasa. To jego ręce! Cholera!
- Musimy pogadać. - syczy groźnie. - Teraz.
Przeszłość Cię dopadła, Castillo. Teraz już nie ma odwrotu.
* * / / * *
Na samym wstępnie chciałabym wam życzyć najwspanialszych świąt w rodzinnym gronie, dobrego jajka, i baaaaardzo mokrego dyngusa.
Co do rozdziału. Koniec na pewno pozostawił wam niedosyt. Bo jak aj mogłam tak skończyć w takim ważnym momencie, no? ;p
W następnym rozdziale jest baaardzo ciekawa akcja (poza spotkaniem Leonetty), na które czekaliście tak długo!
A! I jeszcze specjalna wiadomość do Victorii Quinn. Najpierw przeczytaj rozdział, a następnie pisz czy WSZYSTKO jest z filmu i czy cokolwiek jest. A jeśli mogę spytać z jakiego? Bo U know, ja nie wiem. Ostatni raz coś z filmu (raczej książki) było w rozdziale 26, a teraz nic. Smutek. :(
A! I jeszcze specjalna wiadomość do Victorii Quinn. Najpierw przeczytaj rozdział, a następnie pisz czy WSZYSTKO jest z filmu i czy cokolwiek jest. A jeśli mogę spytać z jakiego? Bo U know, ja nie wiem. Ostatni raz coś z filmu (raczej książki) było w rozdziale 26, a teraz nic. Smutek. :(
Najwidoczniej nie masz własnego życia skoro co chwilę odświeżasz blog, aby zobaczyć moją odpowiedź w komentarzu na Twoją zaczepkę.
Jeśli naprawdę masz tak wielkie problemy zapraszam na priv, nie jest trudno mnie znaleźć.
Rozdział 37 -> min. 55 komentarzy
Nath :*
Zajmuję!
OdpowiedzUsuńAnastasia Grey, redaktor naczelna Grey Publishing.
Gabuu Verdas
OdpowiedzUsuńJeej mam miejsce ^^ Dziękuje bardzo <3
UsuńRozdział świetny !
Po prostu mega !
Uuu...Leon chce pogadać z Violettą o.o
A ona nie ma już wyboru.
Ciekawe co z tego wyniknie ♥
Tatuś naszej Violi wraca.
Coraz ciekawiej się robi ^^
Dobra kończę i czekam na nexta <3
Pozdrowionka *-*
~ Gabuu Verdas ♥
Jeszcze nie dopisałam ^^
UsuńWszystkiego Najlepszego z okazji tych świąt Wielkanocnych, sukcesów na blogu i nie tylko, ciepła w gronie przyjaciół i rodzinki :D
I czego sobie tyylko zażyczysz ! ♥♥♥
SHEILA
OdpowiedzUsuńKylie
OdpowiedzUsuńWika Blanco
OdpowiedzUsuńDzieńdobry :* dzieńdobry :*
UsuńJestem z komentarzem '*
Na sam początek dziękuję słoneczko za zajęcie miejsca,dziekuje :*
Gdy to widzę to mimowolnie się uśmiecham do ekranu ^..^
I proszę żebyś mi dalej zajmowała :*
Zmieniając temat :*
Wesołych Świat również i dziękuję :*
Mokrego dyngusa i przede wszystkim zdrowia,spełnienia marzeń i więcej obserwatorów na blogu :*
Nie wiem czy już ci to mówiłam ale jesteś wspaniała :*
Piszesz wspaniale,i nie mam juz słów żeby wyrazić wdzięczność :*
A jeśli chodzi o tą dziewczynę nie przejmuj się ! *.*
Uważam że ona ci po prostu zazdrości takiego osiągnięcia i talentu :*
Nie popsuje ci humoru o nie !
Wszyscy jesteśmy za tobą i będziemy cię pocieszać :*
A ja napewno xd ^___^
Przejdę już do notatki :*
Słoneczko rozdział fenomenalny,kolejnaa perełka na którą czekałam tydzień xd
Blaise jakieś tajemnice przed Fiolką nie podoba mi się to !
Skroro są razem to nie powinien nic ukrywać ;/
Nie podoba mi się to !
Ja aktualnie jestem,byłam, i będę za najwspanialszym i najprzystojniejszym Leonem Verdasem :)
Wraca German Oł jeah !
(Nw Czemu tak napisałam ale oki)
Niech wkońcu zajmie sie swoją córkę bo ona mimo że jest dorosła potrzebuje rodziców xd
Jak każdy ;## :*
Violka pracuje i się zamartwia tym gościem ! . No dorwe go ! .
Miłość zapukała do drzwi :*
Pojawił się Lajon i ich spotkanie :*
Ja wiem,wy wiecie że ona o nim nie zapomnie to wiadome bo go kocha <3
Wkońcu ich spotkanie na które czekałam :*
I mam nadzieję że niedługo będą razem xd (uzalezniłam się od xd. Itp ehh )
Kończę mój komentarz który w miarę możliwości mam nadzieję wyszedł długi i motywujący ! :*
Czekam na kolejną perełkę i życzę dużo weny :*
Przesyłam gorące buziaki i pozdrawiam :*
Kocham :*
Blanco :*
Boski<3
OdpowiedzUsuńAmcia:)
My
OdpowiedzUsuńZAJĘTE :D
OdpowiedzUsuńWitaj :D
UsuńEj, nawet szybko wracam; w następny dzień. Aż siebie nie poznaję ;o
To tak magia świąt zapewne :D
Rozdział czudny <3
A Violka dalej kocha Leona, a Violka dalej kocha Leona ^^
Maminsynek i cholerny debil-bardzo fajne ma o nim zdanie XD Bardzo xD
Ej, to ona z nim nic a nic nie rozmawiała? Rly? ;o
Jak? ;o Ja myślałam, że mu się rzuci w ramiona czy coś i do siebie wrócą, a tu... lipa.
A Diego ma wyrzuty sumienia ;>
Violka lubi dawać innym zdrobnienia... Debil, idiota... Ależ ona ich wszystkich kocha XD
I ten sarkazm Violi...
Ha! No to ten debil (Blaise) sobie nagrabił :3
Jakby Violka miała go zabić wzrokiem to mi by to nie przeszkadzało :D Byłabym mega zadowolona...
Jeden problem mniej z głowy :")
Oj Blaise coraz brdziej wkurza Violę :D Już mi się zaczyna to podobać, baaardzo ;d Może tak dalej robić :D Nie mam nic, a nic przeciwko.
W końcu ze sobą zerwą.... ;> Och, ale było fajnie! A ja jestem głupia! :")
Nie odbieraj, nie odbieraj, wkurzaj Violę, wkurzaj!
Zachowuj się dziwnie dalej, daję ci wolną drogę do tego :D
Lol, ja już całkiem zgłupiałam... Zaczęłam gadać do postaci ;-; Jak do simsów ;-;
Cóż, Viola w końcu poznaje prawdziwe oblicze Blaise'a :D Jest dziwny i głupi :D Ale ja się na nim wcześniej poznałam B|
STAWIAJ MUR BLAISE, STAWIAJ! DOBRZE ROBISZ! OBY TAK DALEJ!
Ej, a może Blaise ją zdradza, czy coś? ;>
UHUHUHUHH! Ale by było!
On by ją zdradzał...
Ona by się dowiedziała...
I by się załamała..
I byłaby wkurzona...
I wtedy do akcji wkracza LEON. Rycerz w zardzewiałej zbroi na białym ośle :D
I wtedy... On schodzi z tego osła. Pociesza ją i przeprasza, mówi że ją kocha.
Ona o wszystkim zapomina i mu wybacza... A potem razem wsiadają na osła i odjeżdżają w siną dal B|
MÓWIĘ CI, IDEALNY POMYSŁ.
Nie odbieraj Blaise, nie odbieraj!
A nie... Jednak dbieraj i idź do innego pokoju!
Wkurzaj Violkę ile tylko masz sił! :DD
Ale on jest głupi, Boże. xd Ale w końcu się zachowuje prawidłowo, nie? :D
Szkoda mi Violi... No, że z tymi rodzicami ;/
Ty patrz, telepacja, jak na zawołanie zawołał... ZAWOŁAŁ! TAK ZAWOŁAŁ DO NIEJ JEJ OJCIEC..... zadzwonił.
Co ty Violu masz do Seattle, fajne jest :D A Verdas jeszcze lepszy ^^
No jasne, ze jej serce bije w rytmie Leona ^^
O! I nowe pieszcztliwe przezwisko! Dupek! Ale Violka go uwielbia! ♥ Normalnie ogień!
Uuu.. German zaszalał... Ale nie! Jak on przyjedzie to Viola nie będzie mogła porozmawiać z Leonem, czy coś :C
W sumie... Przez tydzień z nim pogada!
Blaise znowu sobie nagrabił! O tak, tak :D
O JAK DOBRZE, ŻE ON SIĘ SPÓŹNIŁ.
VERDAS
VERDAS
VERDAS
VERDAS
VERDAS!!!!!!!!!!!!!!!
O tak, tak :D I w końcu ta akcja mi się podoba!
Jeszcze te ręce na talii, myry myry ^^
Ej, ale dlaczego on taki groźny?
Może specjalnie rozmawiał z przygłupem Violki? Żeby tak sie zachowywał? Hmm..
Dlaczego w takim momencie, no? Dlaczego? ;-;
Ej, a ta Victoria to jakiś fejm jest :C Że tak o niej piszesz pod rozdziałem... :C
Nie przejmuj się ;* (choć wiem, że i tak się nie przejmujesz xd)
Czekam z niecerpliwością na nexta <3
Wesołych świąt! ♥
Julson
Wrócę :D
OdpowiedzUsuńJest mi głupio bo znowu nie zostawię niczego kreatywnego :D
UsuńŚwietny rozdział! xD FENOMENALNY *o*
Leon jest maminsynkiem? Och NO, a ja jakieś dwa rozdziały temu (jeżeli dobrze pamiętam) myślałam, że to Blaise nim jest :P
hehe Blaise wielbi Cheryl Cole? :P Ciekawa jestem co takiego ukrywa. Ktoś do niego dzwoni, a on nie chce odbierać przy Violce. Czy ją zdradza? Nie mam pojęcia o co może chodzić.
Kobieto czy Ty zawsze musisz to robić? Kończyć w takim momencie? Nieeee :D Violetta i Leon w końcu sobie porozmawiają xD Trzymaj ją Verdas! :D
Z wielką niecierpliwością czekam na kolejny rozdział ;*
Wenyyyy! :D
Pozdrawiam,
Rachel ;*
zajęte
OdpowiedzUsuńRozdział - CUDO! <3
UsuńSpotkanie Leonetty!
W końcu! Tak dlugo na to czekałam!
z niecierpliwością czekam na next!!!
Zajmuje!
OdpowiedzUsuńClaire.
Super :)
OdpowiedzUsuńDzięki za życzenia i tobie życzę tego samego i weny xd
Nie mogę doczekać się next'a ;)
Super
OdpowiedzUsuńDziękuję za życzenia i nawzajem :)
Cudeńko <3
OdpowiedzUsuńLeonek *O*
Ja chcę next :'(
Blair <33
Cudowny <3
OdpowiedzUsuńWspaniały
OdpowiedzUsuńMoje
OdpowiedzUsuńZa to, że rozdział skończył się w najważniejszym momencie, życzę Ci aby twój Śmingus-dyngus był najmokrzejszym w twoim życiu ._.
UsuńMoże mnie nie poznajesz czy coś, bo kiedyś nazywałam się MAYBE NO, ale na cześć mojego imienia zmieniłam na Olivie - bo takie jest piękne *.*
Ja też bym chciała jakiś rozdział TYLKO dedykowany mnie ;-; SMUTAM się okropnie - jestem twoim wiernym czytelnikiem, chyba mi się należy po tylu latach ;D
Serio ? Ten kochaś Violetty zaczyna mnie wkurzać. Ciągle ma jakieś problemy i nie wiadomo co z nim jest nie tak ;3
RZUĆ GO FJOLA ! BIERZ LEÓNA !
Kocham Cię Nath, słonko ty moje i pamiętaj o mnie ! Bo ja Cię love so much ♥
Zapraszam do mnie : bemyhero-leonetta.blogspot.com
CZEKAM NA NEXT MAŁPO ;)
ŻYCZĘ CI KOCHANIE NAJMOKRZEJSZEGO DYNGUSA NA ŚWIECIE, ŚWIĄT W GRONIE UKOCHANYCH OSÓB I SZCZĘŚCIA W TYM CZASIE. NO I ABY TWÓJ BLOG ODNOSIŁ TAKIE SUKCESY JAK ZAWSZE ♥
UsuńŚwietny ^^ ale ja nie nawidze takich końców -.- dziękuję za życzenia i Tb tez życzę ciepłych, zdrowych i wesołych świąt:) dalej sukcesów na blogu ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡
OdpowiedzUsuń~ Caroline
ajajaj Musisz tak zostawiać :3
OdpowiedzUsuńJa chce nexta, ja chce dalej <3 omomomom <33
Jesteś wspaniała ^^
Życzę dużo weny i czekam na następny rozdział :3 ♥
Cudo
OdpowiedzUsuńDziękuje za życzenie . Życzę Ci sukcesów w pisaniu. przede wszystkim weny. smacznego jajka i mokrego dyngusa.
OdpowiedzUsuńWracając do rozdziału Cudowny !!!
Szczerze byłam zaskoczona , że mamusia naszego Verdasa podczas kolacji nie odezwała się do Vilu.
Blaise zrobił się naprawdę tajemniczy
V się cieszy że jej tata po siedmiu miesiącach przyjedzie do Miami też bym się cieszyła gdybym zobaczyła mojego tatę po siedmiu miesiącach .
Vilu zawalona pracą
Jej w końcu ta moja upragniona rozmowa Leonetty . Najlepszy Verdas jak złapał Vilu do tej rozmowy najlepszy chwyt od tyłu.
Czekam na NEXT
Cudowny rozdział :*
OdpowiedzUsuń#Wrócę
OdpowiedzUsuńGenialny czekam na next
OdpowiedzUsuńCudowny! Hahah Lajon jaki władczy xd już nmg doczekać się następnego i Wesołych świąt!
OdpowiedzUsuńMoje
OdpowiedzUsuńJulia Blanco
OdpowiedzUsuńsuper
OdpowiedzUsuńMy
OdpowiedzUsuńEj ej ej jak można zakończyć w takim momencie to jest nie fair. Rozdział jak zwykle boski i czekam na next.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńZajebisty!
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać next!
O jezu, o jezu *O*
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim ^.^
Wesołych Świąt! ;*
Kochana ja nie mam co opisywać w tym komie ;-;
Tu dzieje się za dużo, a za razem za mało ;/
Tak, wiem. Gadam od rzeczy :D
No to... PAAA ;*
My
OdpowiedzUsuńZajęłam sobie miejsce przy tamtym rozdziale i gdy weszłam wczoraj na twojego bloga zobaczyłam kolejny rozdział. stwierdziłam że już nie będę pisała komentarza ale za to ten napiszę szybciej abyś znów mnie nie uprzedziła. Korzystając z tego, że są święta i nie czytam bloga po nocach mogę się trochę rozpisać, bo nigdy nie ma na to czasu. 😅Żebym nie zapomniała odrazu składam Ci życzenia świąteczne i oczywiście mokrego dyngusa. Co do rozdziału to cudowny jak zawsze, choć na początku nie mogłam się za bardzo połapać się w akcji :D. Ten jej kochanek (imienia nie pamiętam xD) zachowuje się dziwnie i czuję, że to ma coś wspólnego z przybyciem Verdasa ;o.. A tak po za tym to czemu ty kończysz w takim momencie no.. :D Ja tu nie wytrzymam z ciekawości xD
UsuńCiekawe czy dojdzie do rozmowy.. Mam nadzieję że Verdas się w końcu ogarnął a Vilu mu wybaczy.. A ta mamuśka niech się wypcha! Nerwy mnie biorą jak o niej mowa.. No to właściwie tyle, nie przedłużając życzę miłego dnia, radosnych świąt i weny twórczej. Czekam na next ;-)
Zajęłam sobie miejsce przy tamtym rozdziale i gdy weszłam wczoraj na twojego bloga zobaczyłam kolejny rozdział. stwierdziłam że już nie będę pisała komentarza ale za to ten napiszę szybciej abyś znów mnie nie uprzedziła. Korzystając z tego, że są święta i nie czytam bloga po nocach mogę się trochę rozpisać, bo nigdy nie ma na to czasu. 😅Żebym nie zapomniała odrazu składam Ci życzenia świąteczne i oczywiście mokrego dyngusa. Co do rozdziału to cudowny jak zawsze, choć na początku nie mogłam się za bardzo połapać się w akcji :D. Ten jej kochanek (imienia nie pamiętam xD) zachowuje się dziwnie i czuję, że to ma coś wspólnego z przybyciem Verdasa ;o.. A tak po za tym to czemu ty kończysz w takim momencie no.. :D Ja tu nie wytrzymam z ciekawości xD
UsuńCiekawe czy dojdzie do rozmowy.. Mam nadzieję że Verdas się w końcu ogarnął a Vilu mu wybaczy.. A ta mamuśka niech się wypcha! Nerwy mnie biorą jak o niej mowa.. No to właściwie tyle, nie przedłużając życzę miłego dnia, radosnych świąt i weny twórczej. Czekam na next ;-)
Wspaniały!!!!! <3
OdpowiedzUsuńCuuuudo !
OdpowiedzUsuńSpotkanie Leonetty ;) Ciekawe co zdarzy się w następnym rozdziale ;D no cóż trzeba poczekać :b Dziękuję za życzenia i nawzajem.
Nati Falkowska ♥♥
Wspaniały :*
OdpowiedzUsuńLeonetta ;)
Dzięki za życzenia i wzajemnie
Czekam na next ^.^
super
OdpowiedzUsuńCudny
OdpowiedzUsuńSuper!
OdpowiedzUsuńHej hej ^^
OdpowiedzUsuńprzychodzę do ciebie... no cóż właśnie dziś. (Późno, wiem.) Jak mogłam nie?
Ale biorąc pod uwagę, że dziś jeszcze święta bo jest rano xd to:
Życzę ci Wesołych świąt(a raczej tych ostatków, ale Wesołych, no wesołych.) Mokrego dzisiaj! ^-^ oczywiście mnogo weny I jeszcze więcej wyświetleń jak i samych wiernych czytelników.
Zacznijmy może od tego, że ja na zawał zejdę. Jak mogłaś tak skończyć? Czemuuu? *płacz* Ja tak na tą rozmowe czekałam. Kiedy wreszcie mogę już jest ten rozdział i wiem że wreszcie przeczytam i będę wiedzieć jak to wszystko się ma...TY KOŃCZYSZ ROZDZIAŁ ! :0
Szczerzę cieszę się, że Verdas tak podszedł do Vilu i chce z nią pogadać. Wreszcie!
Co do Ojca Vilu nie mam żadnych zastrzeżeń. Jest taki kochany. Przyleci do Miami (dobrze napisałam?) Aby się z nią spotkać. To takie, no kochane! Vils marzy o wspólnej rodzinie, a on dzwoni do niej i komunikuje, że stawi się u niej za tydzień. Ciekawe jak to się skończy...
A teraz druga kwestia. Mianowicie ten jej cały partner. Nie lubie go.(Prosto xd)On jest taki yghhh brak słów. Najpierw mówi jej coś takiego. Potem odbiera tajemnicze telefony, po wyjściu z pomieszczenia. A na sam deserek spóźnia się, albo zapomina o Vils. Przez co oczywiście ona ma sposobność do małej pogawendki z Verdasem. ^-^
Ale przecież ty uchylasz rąbek tajemnicy. I teraz co ? W next nie będzie tej rozmowy?! Yhhh :( *smuteczeg*
Dobra, nie użalam się tak.
Czekam na next :]
Pozderki ♡♡♡
Silaaa☆
Uwielbiam twojego bloga. Spotkanie Leonetty. Szkoda, że skończyło się w takim momencie. Czekam na następny
OdpowiedzUsuńKocham twoj blog piszesz bardzo fajnie i czekam na kolejny next
OdpowiedzUsuńKocham twoj blog piszesz bardzo fajnie i czekam na kolejny next
OdpowiedzUsuńZajęte!
OdpowiedzUsuńNo HEY!
UsuńNa początek bardzo, BARDZO serdecznie dziękuję za dedykacje
Jeszcze w dodatku taki MEGA rozdział!!!
Normalnie I LOVE YOU^^
Jeszcze raz dzięki:)
Przejdę do rozdziału.
Masz rację.
JAK MOŻESZ KOŃCZYĆ W TAKIM MOMENCIE! !!Co?!
(Nie bój się, wybaczamy Ci. ^^)
Rozdział (jak zawsze, bo jak by inaczej) CUDOWNY <3
Gen sukowatości i Fiolka=hahaha dobre.
Jeszcze się focha.
Blais się spóźnia, a tu Lajon!
Taki groźny Lajon !
O co mu chodzi do jasnej cholery!
Ale dobrze że jest. 👍
Jak zwykle nie wytrzymam do soboty.
Cóż, za takie genialne opowiadanie poświęce się. XD
Chciałabym przeczytać kiedyś Twoja książkę.
Na pewno byłaby super.
Narazie to GENIALNE opowiadanie.
Pozdrawiam , całuje i jeszcze raz dziękuję.
laleczka♡
PS.: Kiedy ostatnia część One Parta? Nie to , że naciskam, ale bardzo mi się spodobał. :)
Zajęte.
OdpowiedzUsuńPs. Sama wykonywałaś szablon tego bloga? :)
Tak, sama :)
UsuńJestem ciekawa co Bleise ukrywa przed Vil. Do tego Leon. Czegos od niej chce tylko czego, o czym chce rozmawiac z nia. Rozdzial
OdpowiedzUsuńjak zawsze swietny. Czekam na nastepny rozdzial pozdrawiam *.*
Doodacie mnie do bloga bared to you? Pliis.
blog na razie nie funkcjonuje, bo dziewczyny postanowiły go zawiesić :)
UsuńKtoś tu się naoglądał " 50 Twarzy Greya " ..
OdpowiedzUsuńCzerwony pokój bólu i wszystkie gadżety.. Skopowiane ! ;/
Nie myl oglądania z czytaniem... ok
UsuńOpowiadanie inspirowane.
Ty to nazywasz inspiracją ?
OdpowiedzUsuńNiektóre wątki zerżnięte słowo w słowo ;/