León:
Stoję przed lustrem, mam już na sobie garnitur. Tak, żenię się z Larą. Jesteśmy szczęśliwą parą, ale kłótliwą.
W głębi serca nadal Violettę Castillo. Zgrabną, chudziutką Violettę. Te jej humorki zawsze mnie rozweselały.
Gdy ona była smutna, ja byłem smutny. Gdy była wesoła, ja byłem wesoły. I na odwrót, dogadywaliśmy się świetnie. Tak naprawdę nie wiem, dlaczego nie jesteśmy już razem.
Moje rozmyślenia przerwała Ludmiła.
W głębi serca nadal Violettę Castillo. Zgrabną, chudziutką Violettę. Te jej humorki zawsze mnie rozweselały.
Gdy ona była smutna, ja byłem smutny. Gdy była wesoła, ja byłem wesoły. I na odwrót, dogadywaliśmy się świetnie. Tak naprawdę nie wiem, dlaczego nie jesteśmy już razem.
Moje rozmyślenia przerwała Ludmiła.
-Violetta prosiła aby Ci to przekazać. - Powiedziała szeptem. Podała mi do ręki kopertę, następnie wyszła. Otworzyłem ją, w środku było czarno-białe zdjęcie i list. Zacząłem czytać.
"Kochany León'ie, gdy to będziesz czytał mnie już nie będzie w twoim życiu, właściwie nas. Tak, jestem w ciąży. Będziemy mieli dziecko, znaczy ja będę miała dziecko.
Pewnie zastawiasz się dlaczego mnie już tu niema. Otóż, dziś jest twój wielki dzień, żenisz się z Larą.
Patrząc na was przypominają mi się nasze wspólnie spędzone lata. Jak to kiedyś się pierwszy raz pocałowaliśmy, przytulaliśmy, nasze randki i pierwszy raz.
Patrząc na was przypominają mi się nasze wspólnie spędzone lata. Jak to kiedyś się pierwszy raz pocałowaliśmy, przytulaliśmy, nasze randki i pierwszy raz.
Gdy o tym myślę w moich oczach pojawiają się łzy, to były najpiękniejsze lata mojego życia. Teraz każdy z nas zaczyna nowy etap, ty z Larą, a ja... .
Zobaczymy co będzie, życie idzie na przód.
Nie dzwoń, nie pisz, nie szukaj mnie.
Zobaczymy co będzie, życie idzie na przód.
Nie dzwoń, nie pisz, nie szukaj mnie.
Wciąż kochająca Cię Violetta
P.S. - Zapomniałam, życzę Ci szczęścia na nowej drodze życia. "
Czytając to nie mogłem uwierzyć, że będę ojcem. Z bezsilności opadłem na sofę. Zakryłem twarz w dłoniach. Do pomieszczenia wszedł mój tata, popatrzyłem się na niego. Popatrzył na stół na którym była koperta i usg Violi. Przeczytał. Nie odzywał się tylko objął mnie ramieniem, tą czynność powtórzyła moja mama. Siedzieliśmy w ciszy.
-Co zamierzasz zrobić? - Zapytała Lynette (mama León'a). Wzruszyłem ramionami.
-Na pewno, powinieneś powiedzieć Larze. - Oznajmiła Ludmiła, która w tej chwili wtargnęła do mojej garderoby.
-Ona mnie zabije. - Oświadczyłem drżącym głosem.
-Jak to się mogło stać? - Zadał mi pytanie Andres. Wziąłem głęboki oddech.
-Trzy tygodnie temu byliśmy z Violettą w delegacji, w Paryżu. Jak sami wiecie, miasto zakochanych. Był wieczór.
Staliśmy na szczycie wieży Eiffela, objąłem ją w talii. Lekko uśmiechnęła się do mnie, położyła głowę na moim ramieniu.
Staliśmy na szczycie wieży Eiffela, objąłem ją w talii. Lekko uśmiechnęła się do mnie, położyła głowę na moim ramieniu.
-Nigdy nie przestałam Cię kochać i nie przestanę. Czy ty tego chcesz czy też nie! Mam to gdzieś, zawsze będ... - Złączyłem nasze usta w jednym namiętnym pocałunku. Była zszokowana obrotem sytuacji.
-Co-co ty robisz? -Zapytała z rumieńcami na twarzy.
-To co uważam, za słuszne. - Wziąłem ją na ręce i zeszliśmy, po czym pojechaliśmy do naszego pokoju.
-Mieliście razem pokój? - Zadał mi pytanie Tomas.
-Tak, za każdym razem. - Odpowiedziałem, wszyscy się na mnie dziwnie popatrzyli.
-Teraz to nie jest ważne! - Powiedziała Ludmiła, chyba jako jedyna mnie rozumie.
-Musisz ją znaleźć! - Zarządził mój ojciec.
-No tak, tylko gdzie?
-Nie wiem. - Powiedzieli równo.
-Ja wiem! -Powiedział Naty.
-Na sto procent jej rodzice (G. i A.) i siostra (Victoria) wiedzą gdzie. - Odpowiedziała.
-Na pewno, z tym, że oni są w delegacji, w Dubaju. Zaś Tori u ich babci w Madrycie.- Mówił Maxi.
-Jest jedna osoba w naszym towarzystwie która wie! - Popatrzyliśmy się wszyscy na Camilę.
-Myślicie, że ja? Pf, nie ja, tylko mąż Lu! Przecież to jest jej najlepszy kuzyn!
-Masz rację! Gzie on jest?
Trzy dni wcześniej:
Violetta:
Trudno jest mi opuścić Buenos Aires, to w końcu miasto w którym odkryłam prawdziwą siebie. Znalazłam pierwszą i jak miałam nadzieję ostatnią miłość, którą był León. Jednak, życie potoczył się inaczej. On za dwie godziny się żeni. Z Larą, przez pewien okres próbowałam walczyć o niego, o naszą miłość i o nasze szczęście. Jednakże los chciał inaczej.
Uszanowałam decyzję León'a, chce się z nią ożenić. Niech się żeni! Co to dla mnie? Najwyżej będę sama, sama będę wychowywać nasze dziecko. Nasze dziecko, nie Violetta. Twoje dziecko!
-Pasażerowie lotu E4789 London Heathrow proszeni do odprawy!
-Zaczynamy nowe życie, słonko. - Powiedziałam do mojej małej kruszynki.
Teraźniejszość:
León:
Nadzieja jest w Federico! Głęboko wierze, że Fede pomoże mi w odnalezieniu Violi.
-Tutaj jestem! - Oświadczył pijąc coca-colę.
-Wiesz gdzie jest Violetta? - Zapytał mój ojciec. Pasequarelli nerwowo podrapał się po głowie.
-Może i wiem, może i nie wiem. - Skarciliśmy go wzrokiem.
-No dobra wiem! Jednakże pod żadnym pozorem mam zakaz mówienia wam! - Zakomunikował.
-Federico do cholery! Powiedz nam! Bo inaczej... - Zarządziła Ludmiła.
-No dobra. Trzy dni temu poleciał do Londynu na Heathrow. - Zaczął wyciągać coś ze spodni.
-Tu jest jej adres i klucze do jej apartamentu. - Podał mi kartkę zgiętą w pół i pęczek kluczy. - Na pewno będziesz wiedział gdzie to jest.
-No wiadomo! Przecież to dzielnica Chelsea. - Objaśniłem wszystkim.
Teraz, skoro mam wszystko czego mi potrzeba wybieram się do niej. Zanim to zrobię muszę porozmawiać z Larą.
Było ciężko, dostałem ze dwa razy z liścia i raz w krocze. Pomimo tego rozstaliśmy się w zgodzie. Zrozumiała, że nie może odebrać dziecku ojca. Pomimo tego jeśli ja zdradziłem i to dziecko jest Violetty.
Dowiedziałem się również ciekawej rzeczy. Mianowicie Lara również mnie zdradzała, mówiła, że już od jakiegoś roku. A co najlepsze, iż z nikim innym jak Diego'iem!
Teraz już o tym nie myślę, co innego zaprząta mi głowę. To znaczy, co mam jej powiedzieć gdy już ją znajdę. Nie ważne, zastanowię się w samolocie. Przez bite osiemnaście godzin będę o tym myśleć.
Następnego dnia:
Violetta:
Opieram się o barierki mojego tarasu, z moich oczu lecą strumienie łez. W ręku trzymam naszyjnik który dostałam od León'a na moje osiemnaste urodziny. Pamiętam to do dziś.
Siedzieliśmy na plaży, było bardzo romantycznie. Słońce zachodziło za horyzont, fale obijały się o brzeg.
My siedzieliśmy wtuleni w siebie.
-Violetto, czas na mój prezent. - Wyciągnął z kieszeni niebieskie pudełeczko, otworzył je. Ujrzałam naszyjnik z białego złota z diamentami ułożonymi w napis "Leonetta".
-Jest przepiękny. Dziękuję! - Rzuciłam się mu na szyję.
-Kocham Cię i nigdy nie przestanę. Gdziekolwiek będę, z kimkolwiek będę. Zawsze będę Cię kochać. - Wyznając mi to patrzył w moje oczy, następnie pocałował mnie namiętnie.
Na samo wspomnienie z moich oczu popłynęła struga gorzkich łez. Teraz już wszystko będzie inaczej. On ożenił się wczoraj z Larą, a ja? Ja będę samotną matką.
Obsunęłam się wzdłuż barierki, twarz miałam kompletnie spuchnięta od łez. Wyobrażam sobie, ze wyglądam jak potwór.
-Violetta! - Usłyszałam znajomy mi głos. Jednak nie wiedziałam do kogo należy.
Ukryłam twarz w dłoniach.
Poczułam czyjąś rękę na ramieniu, nie wiedziałam kto to, wtuliłam się w tą osobę.
-Proszę nie płacz, moje serce pęka gdy widzę Cię w takim stanie. - Tajemnicza osoba podniosła mój podbródek. Popatrzyłam się na nią.
-León? Co ty tu robisz? - Zapytałam
-Przyleciałem do was. -Powiedział. Wtuliłam się bardziej w niego.
-Dlaczego chcesz zniszczyć sobie małżeństwo przeze mnie? W ogóle co ja wygaduję! Wracaj do żony! - Zadecydowałam za niego.
-Może stąd, że nie ożeniłem się z Larą? Co? Może Ludmiła dała mi przed ślubem kopertę, abym miał czas na zastanowienie? Hym?
-Nie wiem i nie chcę wiedzieć. Zaczynam nowy rozdział, tu w Londynie. Zaś ty z Larą w Buenos Aires, a teraz wracaj. Nie chcemy Cię tu widzieć. - Gdy to mówiłam moje serce pękało na tysiąc kawałków.
W głębi duszy kocham León'aVerdas'a. Przystojnego szatyna, z zielonymi jak szmaragdy oczami i słodkimi kącikami gdy się uśmiecha.
Nie! Stop! Mam o nim zapomnieć.
-León proszę zostaw nas. - Mówiłam w gorzkiej rozpaczy.
-Nie ma mowy! Zostaję z wami! - Zaprotestował. Przycisnął mnie bardziej do siebie.
-Nie możesz. Nie mogę odebrać Ciebie Larze.
-Violetta! Nie odbierasz mnie Loevaas, ponieważ ja się z nią NIE OŻENIŁEM! - Wykrzyknął, tak głośno, że pewnie ludzie na ulicy go słyszeli.
-C-c-o-o? - Zapytałam.
-To co usłyszałaś.
-Dlaczego? -Momentalnie wstałam. - To przeze mnie?
León:
Jaki ja jestem głupi! Myślałem, że przylecę, a ona mi się rzuci w ramiona. Takie rzeczy tylko w bajkach, happy endy również.
-Violetta, to nie ma znaczenia. - Wstałem i objąłem jej twarz w dłoniach. - Tamto to przeszłość, teraz liczy się przyszłość. Nasza wspólna przyszłość i przyszłość naszego szkraba. - Na jej twarzy pojawił się lekki uśmiech.
-Czy to znaczy, Że chcesz ze mną być? - Zapytała.
-Nic innego, Violu. Nic innego. Chcę być z Tobą do końca życia, chcę zobaczyć pierwsze kroczki naszego dziecka, pierwsze słowo i wszytko co tylko możliwe. - Mówiąc to wskazałem jej brzuch, w którym rozwija się nasze dziecko.
-León, ale na pewno? - Zapytała po raz kolejny, tego ładnego popołudnia.
-Jak nigdy Vilu, Kocham Cię i nigdy nie przestanę. Gdziekolwiek będę, z kimkolwiek będę. Zawsze będę Cię kochać. - Uśmiechnąłem się szeroko.
-Pamiętałeś? - Momentalnie poprawił jej się humor. Nic nie odpowiedziałem, tylko pocałowałem ją namiętnie, zrazem delikatnie.
-Kocham Cię. -Powiedział.
Osiem miesięcy później:
Wraz z naszymi rodzicami i oczywiście Victorią, siedzimy przed salą porodową, chyba już jakieś dobre 6 godzin. Mogliby mi chociaż powiedzieć co z moją narzeczoną, znaczy dziewczyną.
-Ktoś chce się z państwem zobaczyć. - Powiedział uśmiechnięta.
Ruszyliśmy się z naszych miejsc, przekroczyliśmy próg drzwi. Pierwsze co ujrzałem to Violettę trzymającą na rękach naszą małą córeczkę.
- Cześć kochanie. - Powiedziałem w kierunki Violi, ona odesłała mi serdeczny uśmiech.
Pokazała mi ręką abym koło niej usiadł, posłusznie wykonałem tą czynność.
-Chcesz potrzymać? - Zapytała, z lekkim uśmiechem.
-Oczywiście. - Wstaliśmy i podeszliśmy do dziadków mojej córeczki. Zaś jej babcie poszły do Violi. Wypytywać jak się czuje. Wiadomo przecież, że jest teraz najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi.
-Jak ją nazwiecie? - Zadała pytanie Victoria.
-Może Vivien? - Powiedziałem równo z Violą.
-Vivien Verdas pięknie brzmi. - Pochwalił ojciec Violi.
Godzinę później:
Nasi rodzice wyszli coś zjeść, później wrócą aby zobaczyć co u ich małej wnuczki.
Położyłem się na łóżku obok Violi. Ona trzyma swoją głowę na moi ramieniu, zaś ja trzymam Vivien. Która tak słodko śpi.
-Violu. - Powiedziałem cichutko, aby nie obudzić malutkiej panienki Verdas.
-Tak?
-Mam do Ciebie jedno, bardzo ważne pytanie. Proszę Cię nie przerywaj mi. Dobrze. -Lekko przytaknęła głową. - Dziesięć lat temu zakochałem się w Tobie. Każdego dnia moje uczucie do Ciebie staje się coraz mocniejsze, silniejsze. Za każdym razem kiedy Cię całuję, dziękuję losowi, ze dał mi tą szanse być z Tobą na nowo. Violetto Castillo chciałabyś oficjalnie zostać panią Verdas? I uczynić najszczęśliwszymi osobami Leóna i Vivien?- Zapytałem wyciągając pudełeczko z pierścionkiem.
-Chciałabym.
-Co-co ty robisz? -Zapytała z rumieńcami na twarzy.
-To co uważam, za słuszne. - Wziąłem ją na ręce i zeszliśmy, po czym pojechaliśmy do naszego pokoju.
-Mieliście razem pokój? - Zadał mi pytanie Tomas.
-Tak, za każdym razem. - Odpowiedziałem, wszyscy się na mnie dziwnie popatrzyli.
-Teraz to nie jest ważne! - Powiedziała Ludmiła, chyba jako jedyna mnie rozumie.
-Musisz ją znaleźć! - Zarządził mój ojciec.
-No tak, tylko gdzie?
-Nie wiem. - Powiedzieli równo.
-Ja wiem! -Powiedział Naty.
-Na sto procent jej rodzice (G. i A.) i siostra (Victoria) wiedzą gdzie. - Odpowiedziała.
-Na pewno, z tym, że oni są w delegacji, w Dubaju. Zaś Tori u ich babci w Madrycie.- Mówił Maxi.
-Jest jedna osoba w naszym towarzystwie która wie! - Popatrzyliśmy się wszyscy na Camilę.
-Myślicie, że ja? Pf, nie ja, tylko mąż Lu! Przecież to jest jej najlepszy kuzyn!
-Masz rację! Gzie on jest?
Trzy dni wcześniej:
Violetta:
Trudno jest mi opuścić Buenos Aires, to w końcu miasto w którym odkryłam prawdziwą siebie. Znalazłam pierwszą i jak miałam nadzieję ostatnią miłość, którą był León. Jednak, życie potoczył się inaczej. On za dwie godziny się żeni. Z Larą, przez pewien okres próbowałam walczyć o niego, o naszą miłość i o nasze szczęście. Jednakże los chciał inaczej.
Uszanowałam decyzję León'a, chce się z nią ożenić. Niech się żeni! Co to dla mnie? Najwyżej będę sama, sama będę wychowywać nasze dziecko. Nasze dziecko, nie Violetta. Twoje dziecko!
-Pasażerowie lotu E4789 London Heathrow proszeni do odprawy!
-Zaczynamy nowe życie, słonko. - Powiedziałam do mojej małej kruszynki.
Teraźniejszość:
León:
Nadzieja jest w Federico! Głęboko wierze, że Fede pomoże mi w odnalezieniu Violi.
-Tutaj jestem! - Oświadczył pijąc coca-colę.
-Wiesz gdzie jest Violetta? - Zapytał mój ojciec. Pasequarelli nerwowo podrapał się po głowie.
-Może i wiem, może i nie wiem. - Skarciliśmy go wzrokiem.
-No dobra wiem! Jednakże pod żadnym pozorem mam zakaz mówienia wam! - Zakomunikował.
-Federico do cholery! Powiedz nam! Bo inaczej... - Zarządziła Ludmiła.
-No dobra. Trzy dni temu poleciał do Londynu na Heathrow. - Zaczął wyciągać coś ze spodni.
-Tu jest jej adres i klucze do jej apartamentu. - Podał mi kartkę zgiętą w pół i pęczek kluczy. - Na pewno będziesz wiedział gdzie to jest.
-No wiadomo! Przecież to dzielnica Chelsea. - Objaśniłem wszystkim.
Teraz, skoro mam wszystko czego mi potrzeba wybieram się do niej. Zanim to zrobię muszę porozmawiać z Larą.
Było ciężko, dostałem ze dwa razy z liścia i raz w krocze. Pomimo tego rozstaliśmy się w zgodzie. Zrozumiała, że nie może odebrać dziecku ojca. Pomimo tego jeśli ja zdradziłem i to dziecko jest Violetty.
Dowiedziałem się również ciekawej rzeczy. Mianowicie Lara również mnie zdradzała, mówiła, że już od jakiegoś roku. A co najlepsze, iż z nikim innym jak Diego'iem!
Teraz już o tym nie myślę, co innego zaprząta mi głowę. To znaczy, co mam jej powiedzieć gdy już ją znajdę. Nie ważne, zastanowię się w samolocie. Przez bite osiemnaście godzin będę o tym myśleć.
Violetta:
Opieram się o barierki mojego tarasu, z moich oczu lecą strumienie łez. W ręku trzymam naszyjnik który dostałam od León'a na moje osiemnaste urodziny. Pamiętam to do dziś.
Siedzieliśmy na plaży, było bardzo romantycznie. Słońce zachodziło za horyzont, fale obijały się o brzeg.
My siedzieliśmy wtuleni w siebie.
-Violetto, czas na mój prezent. - Wyciągnął z kieszeni niebieskie pudełeczko, otworzył je. Ujrzałam naszyjnik z białego złota z diamentami ułożonymi w napis "Leonetta".
-Jest przepiękny. Dziękuję! - Rzuciłam się mu na szyję.
-Kocham Cię i nigdy nie przestanę. Gdziekolwiek będę, z kimkolwiek będę. Zawsze będę Cię kochać. - Wyznając mi to patrzył w moje oczy, następnie pocałował mnie namiętnie.
Na samo wspomnienie z moich oczu popłynęła struga gorzkich łez. Teraz już wszystko będzie inaczej. On ożenił się wczoraj z Larą, a ja? Ja będę samotną matką.
Obsunęłam się wzdłuż barierki, twarz miałam kompletnie spuchnięta od łez. Wyobrażam sobie, ze wyglądam jak potwór.
-Violetta! - Usłyszałam znajomy mi głos. Jednak nie wiedziałam do kogo należy.
Ukryłam twarz w dłoniach.
Poczułam czyjąś rękę na ramieniu, nie wiedziałam kto to, wtuliłam się w tą osobę.
-Proszę nie płacz, moje serce pęka gdy widzę Cię w takim stanie. - Tajemnicza osoba podniosła mój podbródek. Popatrzyłam się na nią.
-León? Co ty tu robisz? - Zapytałam
-Przyleciałem do was. -Powiedział. Wtuliłam się bardziej w niego.
-Dlaczego chcesz zniszczyć sobie małżeństwo przeze mnie? W ogóle co ja wygaduję! Wracaj do żony! - Zadecydowałam za niego.
-Może stąd, że nie ożeniłem się z Larą? Co? Może Ludmiła dała mi przed ślubem kopertę, abym miał czas na zastanowienie? Hym?
-Nie wiem i nie chcę wiedzieć. Zaczynam nowy rozdział, tu w Londynie. Zaś ty z Larą w Buenos Aires, a teraz wracaj. Nie chcemy Cię tu widzieć. - Gdy to mówiłam moje serce pękało na tysiąc kawałków.
W głębi duszy kocham León'aVerdas'a. Przystojnego szatyna, z zielonymi jak szmaragdy oczami i słodkimi kącikami gdy się uśmiecha.
Nie! Stop! Mam o nim zapomnieć.
-León proszę zostaw nas. - Mówiłam w gorzkiej rozpaczy.
-Nie ma mowy! Zostaję z wami! - Zaprotestował. Przycisnął mnie bardziej do siebie.
-Nie możesz. Nie mogę odebrać Ciebie Larze.
-Violetta! Nie odbierasz mnie Loevaas, ponieważ ja się z nią NIE OŻENIŁEM! - Wykrzyknął, tak głośno, że pewnie ludzie na ulicy go słyszeli.
-C-c-o-o? - Zapytałam.
-To co usłyszałaś.
-Dlaczego? -Momentalnie wstałam. - To przeze mnie?
León:
Jaki ja jestem głupi! Myślałem, że przylecę, a ona mi się rzuci w ramiona. Takie rzeczy tylko w bajkach, happy endy również.
-Violetta, to nie ma znaczenia. - Wstałem i objąłem jej twarz w dłoniach. - Tamto to przeszłość, teraz liczy się przyszłość. Nasza wspólna przyszłość i przyszłość naszego szkraba. - Na jej twarzy pojawił się lekki uśmiech.
-Czy to znaczy, Że chcesz ze mną być? - Zapytała.
-Nic innego, Violu. Nic innego. Chcę być z Tobą do końca życia, chcę zobaczyć pierwsze kroczki naszego dziecka, pierwsze słowo i wszytko co tylko możliwe. - Mówiąc to wskazałem jej brzuch, w którym rozwija się nasze dziecko.
-León, ale na pewno? - Zapytała po raz kolejny, tego ładnego popołudnia.
-Jak nigdy Vilu, Kocham Cię i nigdy nie przestanę. Gdziekolwiek będę, z kimkolwiek będę. Zawsze będę Cię kochać. - Uśmiechnąłem się szeroko.
-Pamiętałeś? - Momentalnie poprawił jej się humor. Nic nie odpowiedziałem, tylko pocałowałem ją namiętnie, zrazem delikatnie.
-Kocham Cię. -Powiedział.
Osiem miesięcy później:
Wraz z naszymi rodzicami i oczywiście Victorią, siedzimy przed salą porodową, chyba już jakieś dobre 6 godzin. Mogliby mi chociaż powiedzieć co z moją narzeczoną, znaczy dziewczyną.
-Ktoś chce się z państwem zobaczyć. - Powiedział uśmiechnięta.
Ruszyliśmy się z naszych miejsc, przekroczyliśmy próg drzwi. Pierwsze co ujrzałem to Violettę trzymającą na rękach naszą małą córeczkę.
- Cześć kochanie. - Powiedziałem w kierunki Violi, ona odesłała mi serdeczny uśmiech.
Pokazała mi ręką abym koło niej usiadł, posłusznie wykonałem tą czynność.
-Chcesz potrzymać? - Zapytała, z lekkim uśmiechem.
-Oczywiście. - Wstaliśmy i podeszliśmy do dziadków mojej córeczki. Zaś jej babcie poszły do Violi. Wypytywać jak się czuje. Wiadomo przecież, że jest teraz najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi.
-Jak ją nazwiecie? - Zadała pytanie Victoria.
-Może Vivien? - Powiedziałem równo z Violą.
-Vivien Verdas pięknie brzmi. - Pochwalił ojciec Violi.
Godzinę później:
Nasi rodzice wyszli coś zjeść, później wrócą aby zobaczyć co u ich małej wnuczki.
Położyłem się na łóżku obok Violi. Ona trzyma swoją głowę na moi ramieniu, zaś ja trzymam Vivien. Która tak słodko śpi.
-Violu. - Powiedziałem cichutko, aby nie obudzić malutkiej panienki Verdas.
-Tak?
-Mam do Ciebie jedno, bardzo ważne pytanie. Proszę Cię nie przerywaj mi. Dobrze. -Lekko przytaknęła głową. - Dziesięć lat temu zakochałem się w Tobie. Każdego dnia moje uczucie do Ciebie staje się coraz mocniejsze, silniejsze. Za każdym razem kiedy Cię całuję, dziękuję losowi, ze dał mi tą szanse być z Tobą na nowo. Violetto Castillo chciałabyś oficjalnie zostać panią Verdas? I uczynić najszczęśliwszymi osobami Leóna i Vivien?- Zapytałem wyciągając pudełeczko z pierścionkiem.
-Chciałabym.
KONIEC
(Możliwa 2 część, jeśli chcecie)
* * * * * * * * * *
Pomysł przyszedł znikąd, po prostu tak o. I chyba nawet fajny, co nie? Znaczy ja tam się nie wypowiadam, ale ok. xD
Następny pojawi sie jednak koło piątku, trzeba go jeszcze poprawić. Jak ja tego nienawidzę! Dobra nie rozpisuję sie po trza jeszcze napisac jakiś rozdział na drugim blogu.
Co najważniejsze mam nadzieję, że się podoba. ;D
Dziękuję za ponad 20,000 tysięcy wyświetleń i 40 obserwatorów!
Całuski. Nath.
Pomysł przyszedł znikąd, po prostu tak o. I chyba nawet fajny, co nie? Znaczy ja tam się nie wypowiadam, ale ok. xD
Następny pojawi sie jednak koło piątku, trzeba go jeszcze poprawić. Jak ja tego nienawidzę! Dobra nie rozpisuję sie po trza jeszcze napisac jakiś rozdział na drugim blogu.
Co najważniejsze mam nadzieję, że się podoba. ;D
Dziękuję za ponad 20,000 tysięcy wyświetleń i 40 obserwatorów!
Całuski. Nath.
Piękne !
OdpowiedzUsuńKocham Kocham !
Cudowny One Part! <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńKocham i czekam na następny ! :*
Ps. Zapraszam do siebie newstoryaboutleonetta.blogspot.com ;)
xAdusiax
Dziękuję <3
UsuńJa czekam z niecierpliwością na 2 część twojego one shota.
Nath
Super!!! Genialny , jasne pisz!! , czekam na kolejną cześć Parta :)
OdpowiedzUsuńWow... Nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy. Początek nie bardzo mi się spodobał, ale czytając dalej, to chyba zostanie on w moim sercu. Zrozumiałam także, że tej prawdziwej miłości nie da się zakończyć i będzie trwać na wieki, wieków... Amen.
OdpowiedzUsuńCzekam na 2 część One Parta. Mam nadzieję, że będzie tak samo cudowny...
Zuza
Może będzie 2 część.
UsuńNath.
Piękny i wzruszający One Part ♥
OdpowiedzUsuńViven ♥ Piękne imię wybrałaś <3
Nie mogę opisać tego słowami :3
No i oczywiście chce że by była 2 część :)
Pozdrowionka <3
Kami M - Vederas
Cudowny one part. A tak z innej beczki kiedy będzie następny rozdział ?
OdpowiedzUsuńWzruszyłaś mnie Piękne Brawoo !
OdpowiedzUsuńCzekam na część two ;D
Szlocham Ciacho :3
Piekne *-* Poplakalam sie ;') Wiem, wrazliwa jestem . Czekam na nexta <3 <3
OdpowiedzUsuńCudo.^-^
OdpowiedzUsuńCudownyy . ! ♥
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do LBA na moim blogu. Więcej informacji na :
http://story-of-leoneta.blogspot.com/
Gratuluję serdecznie. :)
Pozdrawiam.
Jogobell. < 3
czekam na drugą część z ciekawością
OdpowiedzUsuńCudo, piękny:-)
OdpowiedzUsuńmam nadzieje że napiszesz 2 część<3<3
Boski One Part!!
OdpowiedzUsuńStrasznie chciałam bym 2 część!
Początek był dziwny myślałam, że zacznie się jak wszystkie one party czyli, że właśnie ma się ożenić z Violką ale ty to zrobiłaś inaczej i wyszło Ci to świetnie!
Pozdrawiam!
przepiękny czekam na drugą część O.P
OdpowiedzUsuńniech będzie 2 cz. !!
OdpowiedzUsuńSuper napisz 2 część
OdpowiedzUsuńGratulacje zostałaś nominowana do Liebster Blogger Awards na moim blogu http://violetta-story12.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńJaki piękny one shot!!!
OdpowiedzUsuńCzytam go już chyba trzeci raz i cały czas zaczynam ryczeć xD
Czekam na 2 część! :*
Cudowny *.* Taki wzruszający ;D Ale muszę ci szczerze powiedzieć, że spodziewałam się złączenia Leonetty ;*
OdpowiedzUsuńBez kitu, moja mama też miała 23 lata jak mnie urodziła xdxd i... Chwila... Ma na imię Wioletta... No, przez "W", ale co tam xD Czekaj, nie nazwali tego dziecka Natalie, czy jakoś tak? *o* Mamciu ;d A tak wgl, to JA jestem żoną Leona/Jorge xD Albo OK, ty sb miej Leona, który tak na prawdę nie istnieje ( buahahahhahah) a ja będę miała Jorge'a <3 <3 Hmm... co mogę ci jeszcze napisać o tym OP*? Myślę, że wiesz jaki on jest cudowny i doskonały i wgl i chyba nie potrzeba ci opinii.
A tak wgl, to nominuję cię do LBA <3 <3 Szczególy na moim blogu.
Gratulacje, Natt ;3
A tak wgl, a tak wgl.... Sorry ;D
UsuńZostałaś nominowana do LBA, więcej informacji na moim blogu.
OdpowiedzUsuńvioooletta.blogspot.com
Super.<3 nie moge sie doczekac 2 cześci dodaj jak najszybciej ;-)
OdpowiedzUsuńaaa! kocham! cudne! ja chce 2 czesc! zycze weny!
OdpowiedzUsuńpiękne. naprawde! czytając to w tle miałam puszczoną piosenkę : Martina Stoessel ' Libre Soy '
OdpowiedzUsuńi mówię wam, idealnie się ze sobą zgrało! cudowny One Part. popłakałam się! <3
czekam na część 2 i kolejny rozdział :333 // kz
Super super super!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńNaprawdę masz talent!!! Tak trzymaj!!
Zapraszam http://opowiadanie-vilu.blogspot.com
Zajebisty ty pisz 2 część bo już nie mogę się doczekać i dopiero co zaczęłam czytać :)
OdpowiedzUsuńSuper
OdpowiedzUsuńsuper
OdpowiedzUsuńNominuję cię wraz z Pati do LBA! Pytania na blogu: http://ludmi-i-fede.blogspot.com/ :*
OdpowiedzUsuńOgarniesz za jednym razem tyle nominacji? xDD
Pozdrawiam i gratuluję pomysłów. <3
Justi Z :*
Zostałaś nominowana do Liebster Blog Awards. Więcej informacji na blogu - http://leon-y-violetta.blogspot.com/2013/11/liebster-blog-award.html
OdpowiedzUsuńBoski one part ! W sumie jak zawsze . :) Odwiedź mojego bloga . Nie jest rewelacyjny ale dopiero zaczynam i to mój pierwszy blog więc... oto link : http://leonetta281.blogspot.com/ Nie zapomnij skomentować !
OdpowiedzUsuńMartyśka ♥
Tak pisz dalej bardzo mi się podoba, w jeden dzień przeczytałam wszystko.
OdpowiedzUsuńSuper czekam na next zapraszam wszystkich do sb mystory-jortini.blogspot.com :))
OdpowiedzUsuńtrochę się za tobie zawiodłam.. on part miał być 6.11 ;___; a dzisiaj jest 16.11 i nawet notki nie ma dlaczego nic nie dodajesz. piszesz pięknie, i jak czytam ponad 70 blogów twój jest nr 1! ale chyba skończę z czytaniem bo za długo..
OdpowiedzUsuńJa też mam życie osobiste. To, że nie dodaję oznacza brak czasu. I nikt nie powiedział ani napisał, że będzie 6.11, tylko prawdopodobnie! A to już robi wielką różnicę.
UsuńSkończysz z czytaniem? To ma być szantaż abym wstawiła rozdział bądź one parta? Nie udało Ci się, mam jeszcze innych wiernych czytelników.
Po za tym jestem w trakcie kończenia one parta, jak i rozdziału.
Bardzo wkurzona Nath <3
Bombowy ONE PART!
OdpowiedzUsuńDopiero teraz przeczytałam i jest przepiękny!
Aż się wzruszyłam!
Czekam z wielką chęcią na 2 część i oczywiście się nie narzucam, żebyś szybciej wstawiała.
Wszystko w swoim czasie.
~Kasiaa
Jeśli można zapytać : Kiedy będzie część 2 ?
OdpowiedzUsuńJula z Wałbrzycha
łoł supcio mega itp. kocahm tego bloga !!!
OdpowiedzUsuńPowiem tak-Bardzo fajne musiałaś się sporo napracować więc fajne...../Fran z feysa
OdpowiedzUsuń<3 Najlepszy blog EVER
OdpowiedzUsuńnapisz cz.2
Piękne <3 Popłakałam się :') kocham to proszę częśc druga proszę :* <3
OdpowiedzUsuńma jedno pytanie... kiedy będzie 8 rozdzial
OdpowiedzUsuńtak pisz dalej
OdpowiedzUsuńMiałaś rację , co ty zrobiłaś z moją psychiką ? Wszystkie opowiadania z Leonettą coś robią z moją psychiką :D Leonetta ♥
OdpowiedzUsuń