czwartek, 20 sierpnia 2015

02.Unmissable

Rozdział dedykowany Lilith Angelice :) 

          Kiedy wchodzę do luksusowego klubu w Miami Beach, w mojej głowie kłębi się od wątpliwości co do dzisiejszego wieczoru. Nie jestem osobą przepadającą za piciem alkoholu w miejscu publicznym. Jestem za delektowaniem się czerwonym winem w zaciszu domowym. Niestety dziś nie miałam nic do gadania. Ferro nie chciała mi odpuścić, choć wymyślałam wiele pretekstów. Blondynce nie przegadasz.
          Podchodzę do konsjerża, mówię mu o moim nazwisku. Gdy dotarło do niego kim jestem i z kim tutaj jestem, pokierował mnie do stolika numer dwanaście w dziale VIP. Nie zdziwiło mnie to, każdy z naszej grupy jest dorosłym już dzieckiem bardzo ważnych osób w danej dziedzinie, a sami również odnosimy sukcesy w świecie biznesu.
          Gdy jestem coraz bliżej stolika, wszelkie wątpliwości opuszczają mnie, a na ich miejsce wchodzą miłe chwile związane z przyjaciółmi.

czwartek, 6 sierpnia 2015

01. Beautiful Stranger

        Rozdział dedykowany Calla

          Nagle zdajesz sobie sprawę, że to już koniec twojej szczęśliwej przygody. Koniec bez powrotu do ukochanej osoby. Nie ma było sensu już dłużej ciągnąć związku z dziwkarzem. Kochałam go.  I wtedy poczułam, że coś we mnie pękło.
         Chciałam być dla niego tą jedyną na zawsze. Ale, jak to facet, musi mieć harem kochanek z różnych stron świata.
         We wtorek miałam wszystko: narzeczonego, dom i wspaniałą pracę. Wszystko było tylko pieprzoną iluzją.W środę i czwartek moje życie runęło w gruzach. Charles mój ukochany, pierwszy chłopak zdradził mnie po sześciu latach związku. W naszym domu, w naszym łóżku. W dodatku z kobietą której szczerze nienawidziłam od czasów szkolnych - Leah. Wisienką na torcie była strata stołka przy jednym z lepszych czasopism w Zjednoczonym Królestwie.
         San Francisco, miasto które dotąd kochałam, znienawidziłam do granic możliwości. Moje rodzinne strony, a tyle przykrych sytuacji. Chcąc odciąć się od tego miejsca, wyruszyłam do innego stanu.
         W piątek byłam już spakowana, a wszystkie sprawy związane z moją połową domu zostały załatwione. Nie pozostało mi nic innego jak zacząć nowe lepsze życie.

środa, 29 lipca 2015

One Part - To co powinienem, kochać cz.4


          Bez żadnej zapowiedzi. Bez zbędnego pukania. Z impetem otwieram drzwi do gabinetu mojej byłej żony.  Violetta siedzi za biurkiem i uzupełnia jakieś papiery - wow,  nawet w szpitalu mają robotę papierkową. Nie podniosła wzroku z nad kartek, po moim wejściu.
          - Nigdy się nie zmienisz Leonie - szatynka ściąga okulary i spogląda na mnie.
          Piwne oczy,  te które kiedyś były przepełnione iskierkami, już nie są takie same. Nie mają blasku, nie są szczęśliwe. To nie w tych oczach się zakochałem kilka dobrych lat temu.
          - Co masz na myśli?  Poza tym, skąd wiedziałaś, że to ja?
         Idę w kierunku biurka. Zasiadam na krześle naprzeciw szatynki.
         - Od kiedy cię znam nie pukasz,  nie sprawdzasz  czy komuś przeszkadzasz - mruczy pod nosem. - Perfumy. Wiem, że to ty po perfumach - wyjaśnia.
          Pierwszą buteleczkę zapachu Chanel Bleu otrzymałem od Castillo na urodziny, jakieś pięć, sześć  lata temu. Do tej pory kupuję owy produkt,  uwielbiam go. Nie jest za tani, ani za drogi.
          Ugh, ja tu rozmyślam o perfumach kiedy przyszedłem do Violetty w ważnej sprawie.
          - Chcę zrobić test na ojcostwo.
           Szatynka przez dłuższą chwilę spogląda na mnie zszokowana. Obawia się czegoś?  Boi się,  że prawda wyjdzie na jaw.
          - Nigdy cię nie zdradziłam Leonie,  nigdy. Byłam ci wierna. Lily jest twoją córką.
          Kobiety. Nigdy nie zrozumiem ich działań.
          - A Louis?
          I w tym momencie Castillo przymyka oczy. Zagiąłem ją.
          - Wyjdź stąd - mówi. - Wyjdź stąd.
         Castillo wstaje; idę w jej ślady. Obchodzi biurko dookoła. Spogląda mi w oczy z łzami.
         - Zniszczyłeś mi życie. Zabrałeś mi córkę - ociera ręką łzy spływające po jej policzku.  Z synem nie pójdzie ci tak łatwo.

piątek, 17 lipca 2015

Rozdział 47: Oficjalnie razem

Rozdział dedykowany Maggie


          Po skończonej rozmowie szatyn widząc moją minę - oczywiście, gdy wchodził do sypialni - stanął w drzwiach.
           - Och, co tam u Elishi? - Kpię. - Zapchał jej się kran i potrzebuje hydraulika? A może faceta do czyszczenia basenu?  - uśmiecham się sztucznie.
          - Nie rozumiem - mówi po dłuższej chwili.
          - Okay,  więc ci to pięknie wytłumaczę - prawą ręką wskazałam na jego poprzednie miejsce. - Najpierw siądź. To rozkaz - dodaję.
          Z wielkim zdziwieniem - i strachem - podchodzi ku łóżku. Powoli siada na łóżku,  a następnie delikatnie się kładzie. O tak,  zrozumiał dokładnie o co mi chodziło.  Castillo jeden, Verdas zero.


Obserwatorzy