Rozdział dedykowany Kylie
- Gdzie mi uciekasz?
Cholera obudziłam go. W głębi duszy miałam nadzieję, że po naszej magicznej nocy będzie długo spać. Widocznie się pomyliłam.
- Kochanie, jest godzina dwunasta. Jestem spóźniona do pracy już trzy godziny. - Mówię ze złością. - Szef mnie zabije. - Wzdycham podnosząc swoją sukienkę z podłogi.
- Szef Ci dziś daje wolne. Kładź się koło mnie i nie rób scen. - Wydyma usta.
Mój przełożony daje mi wolne, a ja z chęcią skorzystam. Zwłaszcza, że moim pracodawcą jest mój ukochany mężczyzna.
Rzucam sukienkę na podłogę. Idę w kierunku łóżka, jednak zanim się kładę, schylam się po koszulkę Blaise. Zakładam ją na siebie. Nie mam zamiaru paradować nago, gdy do jego pokoju może wtargnąć każdy kto ma klucz.
Ubrana w skromną błękitną koszulkę wskakuję do łóżka. Brunet okrywa mnie kołdrą, a kilka sekund później wtula mnie w swój gorący tors.
Sam zapach Carmel Macchiato przyprawia mnie o dreszcze. Uwielbiam karmel. Uwielbiam też wszystko związane z tymi słodkimi kaloriami.
Siedząc w beżowym fotelu, który idealnie współgra z czekoladowymi ścianami w recepcji Vogue. Zawsze kiedy jestem umówiona ze swoją matką, każe mi tu czekać. Co z tego, że Violetta była umówiona na godzinę piętnastą, ona ma gości. Żyć nie umierać.
Co rusz słyszę śmiechy osób dobiegające z gabinetu mojej rodzicielki. Błagam, jest już dobrze po szesnastej, a ja w dalszym ciągu nie wiem po co miałam tu przyjeżdżać.
Biorę do ręki kubek z Macchiato przyrządzoną przez asystentkę mojej matki. Upija łyk napoju z dawką kofeiny.
To czekanie mnie dobija. Jeśli w przeciągu dziesięciu minut nie wpuszczą mnie do jej gabinetu. Sama się tam dostanę, a to co zrobię nie będzie miłe. A czy ja w ogóle jestem miła? W pewnym sensie jestem, ale tylko dla rodziny i przyjaciół. Chociaż... sama nie wiem.
- Pani Castillo, pani Smith oczekuje pani.
Wyrywa mnie z zamysłu głos Cass, asystentki mojej matki. Spoglądam na nią z widocznym grymasem, choć ona nie jest winna tej sytuacji.
- No i fajnie. - Syczę wstając z fotela.
- Jest w gabinecie. Proszę za mną. - Mówi zmieszana całą sytuacją. I dobrze, niech wie, że ze mną się nie zadziera.
Idę za brunetką o dość specyficznym guście ubioru. Zawsze myślałam, że pracując w magazynie o modzie należy mieć pojęcie o stylu. Ale widząc tą kobietę przed sobą, aż mnie cofa. Błękitna koszula i czerwona spódnica.
- Proszę. - Otworzyła mi drzwi. No, chociaż to umie.
- Dziękuję. - Mruczę cicho.
Wchodzę do bardzo dobrze znanego mi pomieszczenia o srebrnych ścianach. Patrzę prosto na fotel za mosiężny biurkiem.
- Mamo. - Mówię nie wzruszona.
Szatynka spogląda na mnie brązowymi oczami. Marszczy brwi.
- Viola, co ty tu robisz słoneczko? - Pyta wstając. Lekko zmieszana podchodzi do mnie. Rozkłada ręce. - Przytul się do starej matki.
Wywraca oczami. To jej stary trik, aby odwrócić moją uwagę od swojego zapominalstwa.
- Mamo, nie jesteś stara. - Śmieję się pod nosem. Uściskam ją. - Jesteś wiecznie piękna i młoda. - To zawsze na nią działa.
Uśmiecha się do mnie.
- O, kochanie. Powiedz to Pablo, może przejrzy to na oczy. - Wydyma usta.
Wzdycham poirytowana.
- Miałaś mi o czymś powiedzieć. - Przerywam jej pogadankę o mężu. Nie chcę po raz setny słuchać jaki to on jest wspaniały. Dla mnie nie jest. Moim skromnym zdaniem to mój tata zasługuje na serce Angie, a nie ten facet.
Małżeństwo moich rodziców rozpadło się nagle. Tak cholernie nieoczekiwanie. Z dnia na dzień mama wniosła papiery o rozwód, a sama wyprowadziła się, ze mną do, swojej przyjaciółki.
Pamiętam ją tylko jak przez mgłę. Brunetka mająca trójkę dzieci.
Miałam wtedy czternaście lat. Wiek dojrzewania, a nawet buntu. Potrzebowałam rodziców. O b u. Matki i ojca, tą pierwszą miałam na co dzień, a drugie....cóż, tylko weekendy. Które były najlepszymi w moim życiu.
Nie pamiętam kiedy moi rodzice byli w jednym stanie i nie zabili się z tego powodu.
Angeles wzdycha ciężko.
- Nie pamiętam. - Szepcze. - Nie mam pojęcia.
Opadam na pobliski fotel. Cholera jasna! Siedziałam tu przez ponad godzinę, po to aby powiedziała mi o swoim głupkowatym zaniku pamięci. No, kurde!
Około godziny siedemnastej patrzę w górę wieżowca należącego do rodziców mojego chłopaka. Różowe niebo w połączeniu ze szklanym budynkiem, jest pięknym widokiem. Spoglądam na zjeżdżających ku ziemi i ludzi w windzie. Dostrzegam Blaise, mojego ukochanego mężczyznę. Macham do niego z uśmiechem. Robi to samo co ja, ale wysyła mi buziaka.
Śmieję się cicho. Kręcę głową.
- Dziecko - wywracam oczami widząc jak wychodzi z windy.
- Nie prawda. - Patrzy na mnie groźnym wzrokiem. - Mam dwadzieścia pięć lat i nie jestem dzieckiem! - tupie nogą.
- Nie wcale. - kpię z jego zachowania.
- Oh, będziemy się tak kłócić czy jedziemy na kolację u mnie w domu?
- Wybieram to drugie. - uśmiecham się szeroko.
Brunet ujmuje moją dłoń. Przykłada ją do ust. Całuje. Chichoczę cicho.
- Miałem nadzieję, że to powiesz. - Na jego twarzy pojawił się łobuzerski uśmiech. Mój duży rozbójnik.
Idziemy w kierunku Bentleya. W którym czeka na nas Rayder, szofer Atlantis'a.
Mój kochanek otwiera drzwi czarnego samochodu. Wskazuje ręką, abym weszła. Prawdziwy gentleman z niego.
- Panie przodem. - Uśmiecha się i patrzy na mnie swoim brązowymi oczami.
- Dziękuję. - Mówię będąc już w środku.
Brunet wsiada; zamyka drzwi i ponagla naszego kierowcę. Na sam koniec obejmuje mnie ramieniem.
Spoglądam na niego. Jest szczęśliwy, cóż on zawsze jest szczęśliwy i pełen pozytywnej energii.
Miami Beach powitało nas. Stąd jeszcze tylko dwie mile do domu państwa Atlantis.
Niby nie dużo, ale zawsze jedzie się około ośmiu minut. Te wszystkie światła znajdujące się na rozdzieleniu dróg, utrudniają życie.
- Kochanie. - Obracam głowę i leciutko się uśmiecham. - W przyszłym tygodniu muszę wyjechać do Tokio. Sam.
Spuszczam wzrok. Od kiedy jesteśmy razem Blaise wyjechał zaledwie dwa razy i to ze mną, a teraz chce mnie zostawić.
- Na ile? - Szepczę ze smutkiem.
- Pięć dni.
I jak na zawołanie jest mi niedobrze. Pięć dni bez niego! Nie umiem wytrzymać godziny, a co dopiero będzie z pięcioma dniami?!
- Okay, rozumiem. - Wzdycham cicho.
Rezydencja państwa Atlantis znajduję się u schyłku Miami Beach. Jest piękną, nowoczesną willą całą ze szkła. Co nadaje charakteru całemu budynkowi. W środku jest równie cudownie jak na zewnątrz.
Blaise przekręca klucz w zamku. Tym sposobem otworzył drzwi.
Wskazał ręką na mnie, abym weszła. Lubię go takiego. Jest gentlemanem, miłym, uroczym i romantycznym.
Przechodzę przez próg. Witają mnie śmiechy ludzi. Podejrzewam, że to właśnie jego goście i rodzice. Przecież to pewne.
- Blaise, kochanie. To ty? - Oboje słyszymy głos jego matki.
- Tak. - Mówi biorąc mnie za rękę. Wychodzimy zza ściany. - Z Violettą. - Dodaje.
Zamieram w bezruchu widząc państwa Verdas, Vanessę oraz rodzinę tej Irlandki. Rzucam wzrok na koniec stołu. O nie. Federico, Ludmiła, Diego, Natalia, a na sam koniec para o której pogłoski słyszę do dziś Cerise i Leon. Mój Leon.
**//**
Witam Was serdecznie po przeczytaniu trzydziestki piątki! ^^
Miałam plany co do tego rozdziału (a właściwie końcówki, reszta to pisanie spontaniczne, a następne rozdziały zaplanowane od A do Z) i jak najbardziej je wykorzystałam. xd
Schadzka Blaise i Violetty, matka Castillo (która jest taka zakręcona i będzie) i Leon, Leoniasty, Lajooooon na samiutki koniec.
Więcej wątków między naszą ulubioną parą, zbliżają się wielkimi krokami!
rozdział 36 -> min. 55 komentarzy
Nath ;*
Zajmuję!
OdpowiedzUsuńAnastasia Grey, redaktor naczelna Grey Publishing!
Moje
OdpowiedzUsuńGenialny jak zwykle.
UsuńZakręcona matka Castillo.
Leon i Cerise.
Zazdrosna Violka.
Czekam na next
PS Zostałaś nominowana do LBA na moim blogu nasza-droga-leonetta-forever.blogspot.com
Sheila!
OdpowiedzUsuń#MiejsceDlaMiśka
OdpowiedzUsuńWika Blanco
OdpowiedzUsuńSiemkaa ^.^
UsuńWybacz mi :-( przepraszam :-(
Wiem zajełam sobie miejsce a wracam po 2 dniach - ah ..,
Miałam problemy i too tylko dlatego bo czekałam na niego długii szalony tydzień ;*
I doczekałam się :)
Rozdział istne cudo stworzone przez cb :-) *___*
Ty chyba nie znasz słowa #źle# pisać :/ bo każdy post jest cudowny :)
Blaise Uhuhu nieźle się zapowiada :/
Ale nie ma #Lajonetty# ... :-(
Hahaha jebłam o kurde zwołała Fiolke poo coś a później zapomniała no czysta skleroza :*
Kochanek dziwnie too brzmi szczerze powiedziawszy ...
Wolałabym Lajona :-)
What ? . WTF ? .
Cerise ? .. z Lajonem ? .
Co ta pojebana suka od niego chce mam nadzieję że nie są razem bo wtedy ją zjedzą lwy !, a z Lajonkiem to ja sobie pogadam :##
Jak to fajnie zabrzmiało #mój Leon# .. taak słodko <3 rozmarzyłam się <3 ~,~ ^..^
Nie ma Lerise (dzii) tylko Leonetta :)
Ale wiem że jesteś wspaniałaa i planujesz dla nas wiele niespodzianek xD :* :*
Dziękuję za miejscówke stokrotko i prosze o dalsze zajmowanie . To dla mnie ważne :*
Dziękuję , że jesteś i że możemy czytać twojego wspaniałego blodża :) ^..^
Xx .. uwielbiam cię :##
Dużo weny i buziaczki :*
Fanka ... Blanco :*
Kylie
OdpowiedzUsuńZaraz mnie chuj szczeli. I'm so sorry, za przekleństwo.
UsuńZadowolona napisałam tutaj długi komentarz, ale mój jakże kochany telefon odmówił mi posłuszeństwa. Świetnie.
Dziękuję Ci bardzo za dedykację. To dla mnie zaszczyt, haha.
I dziękuję bardzo za zajęcie miejsca.
Panna V i jej kochanek. Podoba mi się to.
Koniec rodziały. I bah! Znowu trzymasz nas w niepewności. Nic nowego.
Lalalala, nie będę Ci tu pisać jaki Twój rozdział jest cudowny, wspaniały etc. Sama pewnie o tym wiesz. Perełka i tyle.
Buziaki,
Kylie.
My
OdpowiedzUsuńTAK! Wreszcie doczekałam się tej wymarzonej 35 ♥. Przez Panią, Panno, Nath mam wory pod oczami xD. Od 7 czekałam na rozdzialik, a na fonie twojego blodża mam jako stronę główną ^^. No i tak to ja mogę zaczynać dzień ♥.
UsuńChciałbym też przeprosić Cie za to, że pod poprzednimi rozdziałami zajmowałam sobie miejsce i nie wracałam, ale mój laptopik szamszung miał problemy... [*].
OH, yeah! Jest Lajon (Co tam, że na końcu. Przynajmniej miał wielkie wejście ^^)
OH, Fiolka taka pewna siebie ^^. Beautiful, beautiful...
Oo, dodam coś jeszcze. Wiem, że zwie się Nathy i jest to bardzo podobne do "Nath", ale nigdy nie miałam i nie mam podrzywać czy coś w tym stylu... Pamiętaj ;).
Kochająca CIĘ i uwielbiająca Nathy ♥.
Ty próbujesz być jak Nath, przyznaj się. Twoje blogi i nazwa. http://leonettaqx.blogspot.com/
UsuńJA
OdpowiedzUsuńMoje zaraz wracam!
OdpowiedzUsuńOliwia Verdas ;*
OdpowiedzUsuńMoże wrócę ;PP
OdpowiedzUsuńhttp://miloscleonetty.blogspot.com/ Zapraszam do mnie :D
OdpowiedzUsuńPS: Świetny rozdział :D
Szalala <3 Zajmuję ^^
OdpowiedzUsuńJOŁ.
UsuńKto pisał komentarz wczoraj wieczorem w notatniku i co innego przykuło jego uwagę i przerwał pisania komentarza, a potem zamknął laptopa i stracił komentarz? Hmm... Tak. JA. Egh... Na szczęście miałam... Trzy zdania XD Ale zawsze coś, nie? :D
Teraz ten pewnie też będę pisała z pół godziny, bo ze mnie ułom psychiczny jest i zawsze coś mnie rozproszy ;-;
I kończę już tę głupią paplaninę, bo się będzie ciągnąć... i ciągnąć... bez końca.
Rozdział jak zwykle boski *-* <333
Czy ja na serio nie znam innego określenia? XD Cały czas "boski" ;-; Mój zasób słownictwa jest tak słaby, a ja taka głupia, że aż niebo na mnie patrząc zgłupiało i kurde śniegiem dowaliło...
Czy ja znowu zmieniłam temat? ;-; Szory ;-;
NIe.. Ten kochanek mi nie odpowiada... Niech wyleci na Marsa czy coś :D Albo niech zostawi Vilu ;> Niech wgl. zniknie. Ten gość nie pasuje mi ;/
"Magiczna noc" co tam się za czary działy? ;o Nie.. nic xd
Szo to się o dwunastej wstaje? Ś.P.I.O.C.H. Kurde te człowieki idą późno wstać, wait... Ta... Idą późno wstać xDD Idą późno spać, a potem wstawają też późno i się dziwią, że się do pracy spóźniają...
Jeszcze wolne jej dał! Pff! Szo to za sprawy prywatne w pracy? Teraz to tylko daleko zajdziesz po znajomości.. Egh xD
On jest jej przełożonym? ;o Pff
Najpierw Verdas; jej szef, teraz przełożony... Violka na serio musi być z gościami ze swojej pracy? xd
Violka lubi karmel... No to się nie dogadamy.
"Starość nie radość, młodość nie wieczność"... Nie no brawo Angie :"D
Szo to za wkurzanie się na kobietę która cię wychowała, Violetto? Widocznie źle ją wychowała..
Blaise... Blaise... Egh.
Ja go jakoś nie mogę, no!
I znowu Miami Beach i moje skojarzenia z A&A ;-;
HAA!!! ALE FAJNIE! JEDZIE DO TOKIO! BEZ NIEJ! NO NARESZCIE JAKIŚ FAJNY FRAGMENT! ŁUHUHUHUHUHUHUHHHUHUHUHU!H!!!1111
I TO PIĘĆ DNI
HA
HA
HA
HAHA
!1
On jedzie, dżudżudżu :D opisuj tę chwilę dłuuugooo :D
Oj Violka, nie dramatyzuj, wytrzymasz.
COCOCOCOCOOCOCOCOCOCO?!
COCCOCOCO?
ŻE CO?!
LEON JEST Z.. SYLIKONEM? Przecież... Przecież on jej odmówił! On ją tępił! On jej nie mógł znieść!! Zmienił sie? ;-; NIEEENEINEIENEINEIENIENEINEIENENENEIENENIENEI! NAJN!
LEON NIE MOŻE BYĆ Z SYLIKONEM.
ZAPRZECZAM.
STANOWCZO.
AMEN.
Ludmiła... Ona nadal jest... taka zła?
błagam niech oba się pogodzi z Violką ;-;
NO I DLACZEGO DO JASNEJ CIASNEJ KONIEC W TAKIM MOMENCIE?! ;-; Zawał.
CHCĘ JUŻ TE "WIĘCEJ WĄTKÓW MIĘDZY NASZĄ ULUBIONĄ PARĄ".
TO NIE PROŚBA. xd
Dobra... Czekam na nexta <3
A tak wgl.. to coś mi się dzisiaj pokićkało, że dzisiaj sobota :"D I że dzisiaj dodajesz rozdział :"D (to nic, że wczoraj komentowałam myśląc, że jest piątek xd)
Dobra, kończę paplaninę ;d
Czekam i pozdrawiam <3
Julson
Moje ❤
OdpowiedzUsuńBoski<3
OdpowiedzUsuńAmcia:)
Meega ;*
OdpowiedzUsuńCudny
OdpowiedzUsuńMoje !
OdpowiedzUsuńI tu też nie skomentowałam ;-; Jej jestem genialna !
Usuń* wrócę jak będę na kompie
Boski!!
OdpowiedzUsuńV kocha karmel tak ja xD
Z Blaisa taki dżentelmen
Bardzo mi się spodobała rozmowa Vilu z Angie
Musiałaś skończyć w takim momencie? Jestem taka ciekawa tego jak potoczy sie kolacja u rodziców Blaisa i jak zareagują Fede , Lu, Leon i Cerise jak zobaczą Vilu
Czekam z niecierpliwością na NEXT :*
Moje! ;*
OdpowiedzUsuńA więc to tak:
Dam ci ten mój bezsensowny komentarz :D
prawdziwy mężczyzna Vilu zawsze się stara.
Nie! :D
Verdes? Leon? Lu? Diego?
CO? Nie spodziewałam się.
Ale pewnie będzie okey. ;/
W KOŃCU Z Blaisa-srisa zajebisty chłopak :P
Może nie jest taki zły...
EJ! JEDNO PYTANIE!:
Czy Lajon ją namierzył? :D
:/ Jeśli coś kręce to przepraszam :(
Czytam wiele blogów i jakoś wszystko umyka ;D
Okey już kończe, te bezsensowne wypociny z mojej białej koszulki po bieganiu :P
Buziaczki ;* <3
Cudo :*
OdpowiedzUsuńZajęte!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńNo, hej!
UsuńNo, więc dziewczyno co ja mam ci powiedzieć?!
CO?!
Przez te twoje ZAJEBIASZCZE rozdzialiki spać nie mogę!
A ten rozdział to już w ogóle!
Kończyć w takim momencie, serca nie masz! (masz, masz bo tworzysz dla nas to opowiadanie <3)
Fiolka-Violka z tym swoim chłoptasiem^^
Co ja pieprzę. ONA MA BYĆ Z LAJONEM!
On jest dla niej, ona dla niego XD
Taka filozofia^^
To ostatnie zdanie najlepsze.
"Mój Leon"
Takie .....rozczulające (tak upadłam na głowę)
Nie wytrzymam do soboty:(
A propo wytrzymywania.
Nareszcie koniec tej MROCZNEJ, MORDERCZEJ, STRASZNEJ szkoły.
Witajcie święta!
Wesołego Alleluja!
No więc ten tego. XD
Pozdrawiam, śle buziaki i jeszcze raz Wesołych Świąt! :)
laleczka♡
Boski<333
OdpowiedzUsuńCzekam na next:D
Justi
Boski
OdpowiedzUsuńSSSSSSSSSSSUPER
OdpowiedzUsuńŚwietny czekam na next ;*
OdpowiedzUsuńBęde 29 ^^
OdpowiedzUsuńCudaśny!
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana u mnie w LBA
http://sztory-of-leonetta.blogspot.com/
Boski
OdpowiedzUsuńFallone
OdpowiedzUsuńJestem po przeczytaniu ;) Cztery razy! ♡ Przechodząc do sedna : rozdział jak zwykle świetny, genialny, cudny, boski. Już ty wiesz jaki jest ;) O matko! Nie mogę doczekać przyszłego weekendu i rozdziału 36!!! Takie napięcie w ostatniej części! ♡♡♡ "Mój Leon" AAWWW!!!! Nie no, przegenialne!!!! Jestem ciekawa, czy Verdas zrobił to specjalnie. Sparował się z Cerise specjalnie żeby zrobić na złość Castillo. Jestem pewna! Ach ten Verdas <4
UsuńCzekam na Leonette! ♡
#Koooocham
Fallone
Czekam na next ! Kocham twój blog !
OdpowiedzUsuńKocham jasia
OdpowiedzUsuńwerkaa blanco
Cudny ;*
OdpowiedzUsuńBoski <3
OdpowiedzUsuńWrócę ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡
OdpowiedzUsuńHej hej ^^
OdpowiedzUsuńRozdział jak pewnie sama wiesz jest Zajebisty, Genialny i takie cudeńko tu dałaś że po prostu nie mogę :D
Vils ma tego swojego kochanka ^^
haha matka Violetty :") widzę że zapominalska babka z niej xd
Vilu odpływa przy karmelu ♡ mamy podobnie*-*
I na sam koniec jakby na jakieś zbiorowisko (hue hue to jest zbiorowisko xd ) spotykają się wszyscy *0* najpierw Diego okey rozumiem ...
ale tetaz ?! Leonek Lu Fede ! 0.0
i inni xd
Leon se znalazł laske 0.0 o nie nie ! Miał przecież szukać Vilu :/
A on w szukanie dziewczyn się bawi... zawiodłam się na tobie panie Verdas :/
Ale co co że co?! "Mój Leon" co?! Violetto on już nie jest twój to po pierwsze on nie jest twój od tego momentu jak go zostawiasz... i postanawiasz nowe żecie z nowym gościem... :]
o żesz ! Teraz to będzie ^^ cała gromatka wszyscy się znają ^^
Kurcze tak jakoś wyszło i nie pozostawiłam nawet najmniejszego słóweczka pod 34 :/ Przepraszam .
Czekam na next :D
Pozderki ♡♡♡
Silaaa☆
Cudowny !!!!! Czemu zawsze trzymasz Nas w niepewności aawww! Ale i tak cię za to uwielbiam bo piszesz super rozdziały. Czekam z zniecierpliwieniem na następny ❤❤❤
OdpowiedzUsuńLajon i Cerise
OdpowiedzUsuńNO NIE WIEM CZY TAKI TWÓJ,FJOLKA!
Trzeba było nie ruszać dupy i siedzieć na swoim miejscu xD
Nie czytałam całego rozdziału,tylko przeczytałam końcówkę ://
Osz wybacz,przy następnym bardziej się postaram.
Dobra,nie chcę jeszcze bardziej się skompromitować.
Brithany ;*
O rany. Twoje opowiadanie powala. Serio. <3
OdpowiedzUsuńZapraszam na opowiadanie o Leónettcie i nie tylko, oraz moim własnym trzecim sezonie. <3
http://violetta-nowy-sezon.blogspot.com/
Super<3
OdpowiedzUsuńTo może tak dodam czterdziesty siódmy komentarz? :D
OdpowiedzUsuńWięc ... hmmm .... hmmmm
Rozdział ciekawy i czekam na następny z niecierpliwością!
/Nikaś\
Cudowny!
OdpowiedzUsuńPojawiam się i spóźniona ja za co przepraszam, ale ostatnio nie mam czasu na nic :P
W końcu wzięłam się za siebie i nadrabiam rozdziały ;D
Rozdział jest wspaniały i jak zawsze mi się podoba i to nawet nie wiesz jak bardzo ;)
Blaise i Violetta szczęśliwi, a ona nie chce aby on ją zostawiał na te pięć dni.
Ona go kocha tak na prawdę chyba xD
A on taki miły dla niej i też ją kocha, aż tak fajnie, ale to nie to samo co Leonetta :P
Wiedziałam, wiedziałam, że oprócz Diego musi tam być Leon no bo ja po prostu to czułam i nie pomyliłam się ^^
No no Leon i Cerise razem O.O Violetta i inni na pewno się zdziwili swoim widokiem xD
Czekam na kolejny rozdział ;*
Kocham Cię <333
Ej noo ;c
OdpowiedzUsuńMożesz nie pisać tak wspaniałych rozdziałów? xD
Serio, bo cię znajdę!
Jestem na szarym końcu, ale trzeba napisać ten komentarz, co nie? No ba! Ktoś musi ;p
Na serio talent to ty masz ^^
Oddaj troszkę, obiecuję oddam :>
Dobra koniec, teraz zajmę się rozdziałem :D
bfsbgdbtjjrdnh to jest CUDOWNE
Aż brak słów xD
Blaise i Violetta, Violetta i Blaise 8))
Jakoś średnio bym powiedziała xD 2/10 ;<
Hehehe Cerise i Lajon. Fuj. Never. Pzdr 600
Reszta okejke ^^
O luju serjo?
Mam czekać do soboty?
Eh no błagam!
Dobra, nie ważne, pogodzę się z tym.
Pff
Martyna
Cudny <3
OdpowiedzUsuńZapraszam:
http://leonetta-milosc-ktora-nie-umiera.blogspot.co.uk/
mog dosta dost do bared to you?
OdpowiedzUsuń* mogę dostać dostęp do bared to you?
OdpowiedzUsuńJestem na samiutkim końcu, a do tego mój komentarz będzie marny. Mam nadzieje, że następnym razem uda mi się wykazać bardziej :D Trochę wstyd zostawić taki komentarz, bo zasługujesz na najlepsze xD Nie chce jednak zostawić rozdziału, bez jakiego kolwiek komentarza :D
OdpowiedzUsuńRozdział geenialnyyy! xD
O matulko! A ta końcówka, wspaniała!
Leon! LEON! *.* (spostrzegawczość xD Normalnie jestem większym odkrywcą niż Kolumb, hyhy :D) Nie jest sam ;) Jestem megaa ciekawa kolejnego rozdziału *.* Będzie jakieś spięcie? :D
Czekam, czekam, czekam na kolejne arcydzieło ;*
Dużo wenyy życzę xD
Pozdrawiam,
Rachel ;*
Superowy
OdpowiedzUsuńCzemu nie mogę wejść na bared to you ?
OdpowiedzUsuńBlog jest zablokowany, a dostęp do niego mam tylko ja i Ada. ;p
UsuńZaczynamy tam nową historię (opartą na starej).
Kiedy możemy się jej spodziewać? ;)
UsuńO tym jeszcze nie zadecydowałyśmy. :(
UsuńHaha
OdpowiedzUsuńKochanie, poczekaj do rozdziału 36. Tam pewna wiadomość dla Ciebie. ;*
Usuń