środa, 29 lipca 2015

One Part - To co powinienem, kochać cz.4


          Bez żadnej zapowiedzi. Bez zbędnego pukania. Z impetem otwieram drzwi do gabinetu mojej byłej żony.  Violetta siedzi za biurkiem i uzupełnia jakieś papiery - wow,  nawet w szpitalu mają robotę papierkową. Nie podniosła wzroku z nad kartek, po moim wejściu.
          - Nigdy się nie zmienisz Leonie - szatynka ściąga okulary i spogląda na mnie.
          Piwne oczy,  te które kiedyś były przepełnione iskierkami, już nie są takie same. Nie mają blasku, nie są szczęśliwe. To nie w tych oczach się zakochałem kilka dobrych lat temu.
          - Co masz na myśli?  Poza tym, skąd wiedziałaś, że to ja?
         Idę w kierunku biurka. Zasiadam na krześle naprzeciw szatynki.
         - Od kiedy cię znam nie pukasz,  nie sprawdzasz  czy komuś przeszkadzasz - mruczy pod nosem. - Perfumy. Wiem, że to ty po perfumach - wyjaśnia.
          Pierwszą buteleczkę zapachu Chanel Bleu otrzymałem od Castillo na urodziny, jakieś pięć, sześć  lata temu. Do tej pory kupuję owy produkt,  uwielbiam go. Nie jest za tani, ani za drogi.
          Ugh, ja tu rozmyślam o perfumach kiedy przyszedłem do Violetty w ważnej sprawie.
          - Chcę zrobić test na ojcostwo.
           Szatynka przez dłuższą chwilę spogląda na mnie zszokowana. Obawia się czegoś?  Boi się,  że prawda wyjdzie na jaw.
          - Nigdy cię nie zdradziłam Leonie,  nigdy. Byłam ci wierna. Lily jest twoją córką.
          Kobiety. Nigdy nie zrozumiem ich działań.
          - A Louis?
          I w tym momencie Castillo przymyka oczy. Zagiąłem ją.
          - Wyjdź stąd - mówi. - Wyjdź stąd.
         Castillo wstaje; idę w jej ślady. Obchodzi biurko dookoła. Spogląda mi w oczy z łzami.
         - Zniszczyłeś mi życie. Zabrałeś mi córkę - ociera ręką łzy spływające po jej policzku.  Z synem nie pójdzie ci tak łatwo.


          Dochodzi godzina osiemnasta, a ja jak ten kołek siedzę pod miejscem pracy mojej eks żony. Przyznam się, czekam na nią. Chciałbym z nią porozmawiać, tym razem na spokojnie. Wyjaśnić to wszystko. Bądź co bądź, chciałbym poznać syna. Jeśli faktycznie nim jest, dodaję w głowie. Syna bez nazwiska ojca - pokolenie Verdasów nie przetrwa.
         Sam sobie zawiniłeś Leon.
         Z budynku szpitala wyłania się postać, oczywiście dobrze mi znana. Violetta Castillo - osoba na którą czekam - mknie w kierunku swojego auta. Porsche Panamera w kolorze czerwonym czeka na swoją właścicielkę tuż obok mojego sportowego cacka - również tej samej firmy.
         Zrywam się z ławki, poruszam się w kierunku Castillo. Musze ją zatrzymać przed odjechaniem, inaczej mam pozamiatane. Przyśpieszam kroki. Kilkanaście sekund później kładę swoją rękę na jej ramieniu. Szatynka staje; wzdycha i obraca się w moim kierunku.
         - Nie dasz mi spokoju, Leonie, prawda?
         Błądzę wzrokiem po jej twarzy. Widzę po niej - płakała. Przez ciebie chojraku. Widząc kobietę - znaczącą dla mnie bardzo dużo - w tym stanie, nie powinienem pozostać jej obojętny. Nie mogę jej przytulić, ona mnie już nie kocha, ona mnie wręcz nienawidzi. I co się dziwisz? Zabrałeś jej dziecko.
         - Porozmawiajmy jak kulturalni ludzie, spokojnie w kawiarni przy dobrym ciastku i ciepłej kawie. Proszę - mówię cicho.
          Castillo spuszcza wzrok; bierze głęboki wdech i mówi:
          - Płacę za siebie. Nie chcę twojej łaski.
         Obdarowuję szatynkę wielkim uśmiechem. Dziękuję jej za, jeszcze nie spędzoną, chwilę w kawiarni. Gestem ręki wskazuję na moje auto. Tym sposobem daję jej do zrozumienia, że to ja będę prowadził do Starbucks w centrum miasta. Castillo godzi się na transport, skinieniem głowy.

          Zielone logo amerykańskiej firmy wita nas ponad wejściem. Otwieram drzwi; staję Przepuszczam kobietę jak na gentlemana przystało.
         - Dziękuję - mówi nieśmiało w moim kierunku.
         Zaraz po niej wchodzę do wszechstronnego lokalu w kolorze brązu z zielonymi wstawkami. Drewniane, białe stoliki rozłożone są dookoła miejsca pracy kilkoro kawiarzy. Idę prosto za szatynką. Znając ją prowadzi nas do jej ulubionego miejsca z widokiem na Ocean.
         Gdy już siedzimy na swoich miejscach - naprzeciwko siebie - atmosfera jest dosyć spięta. Ani ja, ani Castillo nie wypuściliśmy słów ze swoich ust od czasu wejścia do lokalu. Wiem, to ja wyszedłem z inicjatywą wspólnej rozmowy przy kawie. A, teraz gdy już ja mam przed sobą, jestem kłębkiem nerwów która nie potrafi wydusić z siebie ani jednego słów. C h o l e r a.
          - V-violetta - zaczynam dość niepewnie. Kurwa, jestem businessmanem, zawsze stawiam kawę na ławę, a w chwili obecnej tchórzę przed byłą żoną. - Na początek chciałbym cię przeprosić za najście w miejscu pracy. To nie było przemyślane - wzdycham. - Niepotrzebnie też zacząłem temat testów DNA, powinienem początkowo porozmawiać z tobą na temat nasz... przepraszam, twojego syna.
         - Naszego - mówi cicho. - Louis jest twoim synem - przymyka oczy.
         - Nie powiedziałaś mi o istnieniu naszego dziecka - szepczę.
         Patrzę na nią sfrustrowany, przepełniony gniewem, przeładowany wszystkimi negatywnymi emocjami jakie kiedykolwiek przeze mnie przepływały.
         - Nie pozwoliłaś mi uczestniczyć w życiu, naszego dziecka. Nie byłem przy porodzie, nie widziałem jego pierwszych kroków, gaworzenia, nie byłem obecny w jego wczesnych latach - wybucham.
         - Och, naprawdę? - Kpi - Pozwól, że ci przypomnę. Zostawiłeś mnie, zabrałeś mi córkę, zabrałeś mi wszystko na co ciężko pracowałam. I to do mnie masz pretensje, Leonie - mówi z goryczą pełna spokoju. - W ramach jasności, chciałam ci powiedzieć - spogląda na swój pierścionek, przekręca go z jednej strony na drugą. To jeden z jej trików nerwowych. - Tego samego dnia w którym uświadomiłeś mi ile jestem dla ciebie warta.
         Szatynka bierze swoją torebkę. Wstaje. Nie żegnając się wychodzi.
         Zostawiła mnie samego, bijącego się z miliardem myśli. Jedna z nich: muszę skompletować własną rodzinę.

         Mija kilka dni odkąd spotkałem szatynkę. Od czasu naszej krótkiej, i dość dosadnej rozmowy nie pojawiła się w szpitalu. Maxi wspominał coś o urlopie, ale sam nie był pewny. Nikomu nie powiedziała co zamierza. Wszystko owiane jest tajemnicą w gabinecie dyrektora. Nie pojawiła się nawet u Lily. Mocno to przeżywa. Castillo obiecała jej, że każdego dnia, po pracy, będzie do niej przychodzić.
         Dziś moja mała córeczka wychodzi ze szpitala. Cała i zdrowa. Dzięki Violetcie. Dzięki matce, którą trzy lata temu, krótko mówiąc potraktowałem jak ostatnią dziwkę.
         To co powiedziała mi podczas naszego spotkania zapadło mi w pamięć, a także skłoniło do głębokich przemyśleń. Odebrałem jej dziecko. W zamian, ona nie powiedziała mi o kolejnym członku rodziny.
          - Tato - z chmur wyrywa mnie cichutki głosik drobniutkiej szatynki o zielonych oczach. - Pojedziemy do mamy? Martwię się o nią.
         Lily jak na sześciolatkę jest bardzo mądra, dobre geny i wychowanie dają o sobie znać. Mimo braku matki przy boku, wychowałem ją jak należy. Wprowadziłem ją w dziecięce życie, choć przy tym nie kontroluje emocji.
         - Tato. Tatusi-u.
         Leciutko kiwam głową w jej stronę.
         - Pojedziemy do mamy - mówię cicho.
         Sześciolatka nie kryje szczęścia. Przytula się do mnie, a raczej do moich nóg.

         -Tutaj mieszka mama? - dziewczynka spogląda na mnie swoimi szmaragdowymi oczkami. Ściska mocniej moją rękę. - Jesteś pewny, tatusiu? - Dopytuje.
         - Tak, córeczko. Pukaj - uśmiecham się w jej kierunku.
         Malutką piąstką delikatnie uderza dwukrotnie o mahoniowe drzwi. Podnosi swoją głowę, aby spojrzeć na mnie. Uśmiecham się dodając jej odwagi. Co ja pierdzielę, to mi trzeba dodać otuchy. Nie wiem jak szatynka zareaguje na mój widok.
         Nie karzą nam długo czekać, niespełna kilkanaście sekund później drzwi przed nami ustępują, a w nich pojawia się nie kto inny jak mój były teść.
         - Dzień dobry, Germanie - brunet kiwa do mnie głową. - Jest Violetta? Lily chciałaby się z nią zobaczyć.
         Pan domu wskazuje ręką, abyśmy weszli do środka. Ledwo co przekroczyłem próg posiadłości, zapach domowego ciasta dotarł do mojego nosa napędzając kubki smakowe.
         - Violetta jest w kuchni - mówi Castillo. W takim razie to ona stoi za sprawą tego cudownego zapachu.
         Wraz z córką i jej dziadkiem podążamy za zapachem cudownego jabłecznika, znaczy tak czuję. Gdy otwieram drzwi do kuchni momentalnie staję w bezruchu. Violetta i nasz mały synek razem wykonują słodkości.
         - Mama!
         Lily puszcza moją rękę i biegnie w kierunku szatynki. Obejmuje jej nogi z uśmiechem.
        - Och, kochanie, co tutaj robisz? - Szatynka bierze ją na ręce. Dopiero po chwili łapiemy kontakt wzrokowy.
       - Poprosiłam tatusia żeby mnie do ciebie przywiózł - malutka kopia Violetty wtula się w nią.     Zazdrosny malutki chłopczyk, który siedzi na blacie, oczywiście pilnowany przez Angie, zaczyna płakać.
        Bez zbędnego pytania. Podchodzę do niego. Patrzę na byłą teściową, uśmiecha się leciutko do mnie. Daje mi do zrozumienia pewną kwestię. Wyciągam ręce w kierunku chłopca. Łapie je i wstaje. Tym sposobem patry prosto w moje oczy.
- Cześć, Loui - mówię cichutko w jego stronę. - Jestem twoim tatusiem.

        Louis i Lily, dwie wierne kopie mnie i Violetty bawią się na dywanie w salonie w domu dziadków od strony mamy. To jest ich drugie spotkanie, myślę. Mimo różnicy wieku odnaleźli wspólny język. Cóż to są dzieci. One potrafią nawiązywać kontakty lepiej niż my dorośli.
        - Pójdę się przewietrzyć - słyszę szept Violetty w kierunku rodziców.
        Całą trójką kiwamy głowami w jej stronę. Cały wieczór zamieniliśmy może trzy zdania. Jak się czujesz i kilka mnie ważnych aspektów.
        W mojej głowie rodzi się myśl.
        Wstaję i nie mówiąc nikomu co zamierzam, wychodzę na taras. Miejsce w którym znajduje się szatynka. Gdy stoję za nią, bez chwili zastanowienia obejmuję ją. Violetta lekko się wzdryga, ale nie odrzuca mnie. Wręcz przeciwnie, chyba się uśmiecha.
         - Leon, co ty robisz?
         - To co powinienem, kochać - mówię składając delikatnego całusa na jej karku.

Od autorki: Przepraszam Was, chciałam go dodać po 21, a mamy uhuh 24 xD Hoho, zakończenie One Parta dość dziwnie szybko mi się pisało - może tabletki tak działają? Powiem Wam więcej, to co jest wyżej podoba mi się! To nowość, poważnie :D chyba koniec zawaliłam, ale cóż, nic więcej nie zrobię :( A! Informacja! Póki co wstrzymuję się z pisaniem kolejnych dwóch rozdziałów, w chwili obecnej nie mam na nie pomysłu :( W zamian w poniedziałek (tak, rozdziały będą w poniedziałki, nie w soboty!) pojawi się pierwszy rozdział nowego opowiadania! P.S. - Bez sprawdzenia, przed chwilą dopisany jeden wątek xD 

min. 50 komentarzy -> rozdział 1 

Nath :*

61 komentarzy:

  1. Zajmuje,

    Anastasia Grey, redaktor naczelna Grey Publishing

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. Ooo, jaka niespodzianka ;D
      Nath zajęła mi miejsce ^-^
      Kochana, dziękuję ci bardzo :]
      Bo dzięki tobie na moją twarz wstąpił uśmiech ;*
      To miłe , że o mnie pamiętasz ...
      Gracias, słońce -*

      Shot jest po prostu wspaniały
      Wszystkie części wymiatają
      W niektórych momentach dałam się ponieść emocjom .
      Raz płakałam , kolejnym razem śmiałam . Tak mnie urzekł, że nw co mam mówić .
      Matko, ty masz tak wielki talent i takie możliwości .
      Powinnaś się wziąć za książkę, kochana . Masz się czym chwalić
      Te twoje wielkie zdolności pisarskie wprowadzają mnie w obłęd .
      Leon dowiedział się , że ma syna.
      Właśnie zniszczył jej życie, zabrał córkę , do Louisa niech się nie zbliża . No ale to jego ojciec tego nie uniknie . Boże co ona musiała przeżywać . On ją potwornie skrzywdził, zamienił cały poukładany w świat w cierpienie
      Biedna Fiolka, nikomu tego nie życzę
      Jadą do Vils i tam Verdas idzie z nią do ogrodu . Jej to ostatnie słowo
      To co powinienem, kochać .
      Normalnie odpływam, mam nadzieję , że będą szczęśliwi ^-^
      A będzie kolejna część , kochana ?

      A więc będę czekać nie ważne kiedy czy wgl będzie. Warto .
      Weny , skarbie
      Pozdrawiam

      Kocham
      Maggie

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Nie bywam teraz często na bloggerze, rzadko jestem w ogóle na internecie. Czytam teraz fan ficki na wiki, a do tego mam co do ostatniej czynności własny projekt. A, że jestem na tym koncie zalogowana to po co mam się przelogowywać, skoro komentuję tylko tutaj? :)

      Przeczytałam, więc od razu wrócę, póki mam czas.
      One Part ma cudowne zakończenie ;* Może nie poprawne gramatycznie (nie pytajcie mnie, ja się nie znam! ;x) . W ogóle, od urodzin jakoś tak mi dziwnie. Jestem chora, miałam aftę, teraz jakieś cholerne paskudztwo wyszło mi na górnej wardze (dzięki leku/lekowi xd już prawie zniknęło). Całe dnie leżę w łóżku pisząc lub czytając.

      Mam nadzieję, że L i V będą szczęśliwi :) Nie jara mnie już w ogóle Violetta, ale co robić. Już wolę kreskówki z Cartoon Network typu Total Drama, niż ten serial. Stał się przereklamowany ;pp :D (tak, teraz poleci fala hejtów)

      Dobra, większość tego komentarza to moje wyżalanie się, ale przynajmniej wracam od razu!

      Pozdrawiam, Paulina ;) (Wolę swoim imieniem, niż który kolwiek z moich nick'ów, których było dość dużo)

      Usuń
  4. Odpowiedzi
    1. Wspaniały!
      Cieszę sie że Violetta i Leon sie pogodzili ;)
      Dzieci bawiące sie razem<3 słodko
      Podobało mi sie też to że kest pisane z perspektywy Leona
      Ogólnie super tak jak cały one part
      Juz noe nogę sie doczekać zakończenia historii a także tej nowej<3
      Życzę natchnienia;)

      Usuń
  5. Odpowiedzi
    1. Witaj ;* Ostatnio jestem strasznie do tyłu z komentarzami, jak i rozdziałami, więc dziś będzie wyjątkowo króciutko :( Tutaj nie komentowałam już wystarczająco długo, by wszyscy o mnie zapomnieli xD
      Na wstępie chciałbym powiedzieć CI, że to jeden z najznakomitszych one portów jakie przyszło mi czytać. Jest piękny i pełen uczuć. Jejku, cudowny pomysł! Dobrze, że wszytko się dobrze skończyło i Verdas jednak nie zespół wszystkiego na amen ;) Jest kochająca się para i dzieciaczki <3 Rodzina idealna, pomimo wyboistej drogi.
      Szkoda, że to już ostatnia część, niemniej cieszę się, że ma takie zakończenie. Oczekuje początki nowej historii ;*
      Love, Kicia ♡

      Usuń
  6. Oooo w dupe Pani ale zaskoczenie!
    *Wrócę w południe xD*

    OdpowiedzUsuń
  7. Piękny ♡
    Dojrzały ♡
    Cudowny ♡
    /K

    OdpowiedzUsuń
  8. C U D O ♡
    One Shot jest cudowny, naprawdę ♡
    Taki realny i prawdziwy <3
    I happy end na końcu ♡
    Czekam na następne :*

    Hope ♡

    OdpowiedzUsuń
  9. Tu też mnie dawno nie było... :D
    Nie mniej na tę część czekałam już od dawna i w końcu się jej doczekałam.
    Szczerze Ci powiem, że czuję pewien niedosyt. Nie bardzo wiem, co go powoduje, bowiem wykonanie jest świetne i treść też zadowalająca. Pogodzili się, teoretycznie wyjaśnili sobie. I dzieci wiedzą, że są rodziną. Ale czegoś mi brakuje. Nie wiem.
    Niestety mam do zrobienia obiad i do ogarnięcia parę tematów, więc się nie rozpiszę.
    Pozdrawiam,
    Candy.

    OdpowiedzUsuń
  10. Jejku cudowny *-*
    Ostatnia część One Shota opłacało się czekać ^^
    Jejku ta część była taka piękna :3
    Leon taki zły na nią ze mu nic nie powiedziała o dziecku ze tyle przegapił w życiu małego a sam co zrobił? Ona tez tyle nie widziała małej. Ale ma szczęście wszystko się powoli ułożyło a on uwierzył ze to jego synek. No i na końcu tak słodko :3
    Mogłabym czytać dalsze części :D
    Czekam na ten rodział z nowego opowiadania ;*
    Kocham Cię <333

    OdpowiedzUsuń
  11. Warto było czekać ;*
    Cudowny <3
    Kerry (Rox xy)

    OdpowiedzUsuń
  12. To jest nie do opisania *.* Cudowne

    OdpowiedzUsuń
  13. Więcej rozdziałów i partów z perspektywy Leona

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie! Wolę pisać jako Leon, nowe opowiadanie będzie częściej z jego punktu widzenia xD

      Usuń
  14. Juz nie mogę sie doczekac kiedy będzie nowa historia;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Wiem ze to trochę bezsensie ale tutaj wrócę;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie mam pojęcia, o co chodzi z tym zajmowaniem i w ogóle, ale mam nadzieję, że nie robię nic złego, komentując.xx
    Pomimo, że nie znam początku, to ta część bardzo mi się podoba *.*
    León zabrał dziecko Violi?
    Cieszę się jednak, że wszystko dobrze się skończyło.
    Lily i Louis to słodkie imionka ^^
    Czekam na pierwszy rozdział twojego opowiadania, na pewno będzie niezwykły <3 Lecę
    czytać wszystko co dodałaś na blogu do tej pory <3
    Fajnie, że ktoś pisze z perspektywy Leóna, ale chyba chciałabym też chociaż kawałeczek widziany oczami Violi, bo łatwiej byłoby sobie zobrazować, co czuje, ale tak też jest super ^^
    Zapraszam do mnie, dopiero zaczynam, nie przeraź się wyglądem, pracuję nad nim. ;)
    love-is-a-hell.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  17. Wspaniały
    Chociaż czuje niedosyt

    OdpowiedzUsuń
  18. Cudo;)
    Tak długo na to czekałam i wiem ze było warto;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Idealny��������

    OdpowiedzUsuń
  20. No bez kitu, fajnie wróciłam:) I dziwię się, że jeszcze żyję:) Bez kitu:) Serio:)
    Ostatnio nie mam weny ani na komentarze, ani na opowiadanie, ani w sumie na nic! Nawet kreatywnie komuś odpisać na fb/gg nie potrafię! Albo za bardzo się rozleniwiłam, albo jest coś nie tak:) Fajnie..Także z góry przepraszam za komentarz:) NIC NOWEGO, CNIE

    Po pierwsze: MATKO BOSKA, jakiego zawału dostałam, że shot jest!!! Widziałabyś moje zaskoczenie!
    Po drugie: Ty chyba chcesz, żebym się popłakała.
    Normalnie, ostatnia część a ja mogłabym czytać i czytać i czytać.. Żałuję, że przeczytałam tego shota dopiero przed chwilą pierwszy raz:) Tak, skleroza.

    Jest taki wzruszający:( I brawa dla Pana Verdasa który tak szybko ogarnął co się dzieje!! I dziwię się V, że "wybaczyła" mu to wszystko w takim tempie. ;p Jakby do mnie tak podszedł, na tym tarasie, to pierwsze co, chyba bym go zdzieliła łopatą za to, co zrobił. xD A potem mogą komplementować swoją rodzinkę. 8)

    Bo w sumie, są uroczy. Ich rodzinka, z czego najmniej ten pajac Verdas. (Tak, ciągle czekam aż przejdzie mi nienawiść co do pana Blanco. Heh, to sobie poczekam)

    Ta część shota jest najlepsza:( I CHCĘ 5-TĄ CZĘŚĆ! :) Krzyczmy wszyscy razem, pucior hendz ap i wgl. :( Ale serio, przemyśl to! MOCNO
    Bo ja jedna z twoich #fanek chcemy 5 i fajnie
    Ale wiesz, takie #happy z Leonetą i wgl wiesz o co chodzi:(

    Jest późno a ja za dużo zjadłam. :)
    Przepraszam za ten komentarz. Powinnam to wszystko usunąć i napisać jeszcze raz, ale serio nie mam na to siły. Wybacz. :(
    Powiem (napiszę ciole-matole Sheila) tyle że os jest warty nobla:(

    Czekam na rozdział, jakikolwiek. ^^ Co dodasz, będzie świetnie, będziemy zadowoleni i tak dalej.
    Poza tym jestem ciekawa co tam nowego wymyśliłaś. :)

    Pozdrawiam, nie marnuj tych wakacji tak jak ja. ♥
    Sheila. :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Wspaniały po prostu idealny
    Juz nie mogę sie doczekac twojej kolejnej historii;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Wow!
    Po prostu brakuje mi słów
    Cudowny:)

    OdpowiedzUsuń
  23. Kochana masz na prawdę wielki talent

    OdpowiedzUsuń
  24. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  25. Cudeńko
    Zazdroszczę ci tez chciałbym tak pisać:)

    OdpowiedzUsuń
  26. Kochana tak długo na to czekałam i sie doczekałam ta cześć naprawdę bardzo mi sie podoba mam nadzieje ze będzie więcej takich one part

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam sie
      Bardzo bym tez chciała żeby pojawiła sie kolejna cześć przedszkolaków w akcji
      Bardzo podobała mi sie ta cześć

      Usuń
    2. E, co? XD
      Nie pisałam czegoś takiego xD

      Usuń
  27. Kiedy będzie next??? ����

    OdpowiedzUsuń
  28. Czy będzie dzisiaj next, tak jak pisze w notatce??? Jeśli tak, to w mniej więcej jakich godzinach???

    OdpowiedzUsuń
  29. Właśnie wróciłam do apartamentu (jestem nad morze, tak tbh) i zabieram się za dokończenie kodu w nowym szablonie, a później za bohaterów (chcę przedstawić ich zupełnie inaczej niż dotychczas, oczywiście graficznie). Rozdział mam napisany, ale biję się z myślami czy go dodać. Między Bogiem, a prawdą wolałabym gdyby ten szablon był już przy 1 rozdziale :(

    OdpowiedzUsuń
  30. HOT NEWS: Nowe opowiadanie oficjalnie startuje jutro! Wraz z nowym szablonem (ugh, miałam lekkie problemy z kolorystyką :() i świeżutkimi bohaterami!
    Godzina jeszcze bliżej nie jest !

    Nath x

    OdpowiedzUsuń
  31. Nath mam pytanie czy będzie epilog do tego opowiadania? A jeżeli tak to kiedy?

    OdpowiedzUsuń
  32. Będzie dziś rozdział? :)
    O której?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powinien być! Jeśli nie wyrobię się do północy, będzie jutro przed 11 rano :) wybaczcie, miałam zamiar popołudni dopisać pewne spotkanie (i już chyba wszyscy wiedza kogo xd), a nieoczekiwanie (mieliśmy inne plany na dzisiejszy dzień) wybraliśmy się na wycieczkę po Gdańsku i Sopocie :/

      Usuń

Obserwatorzy