Dziesięć godzin później:
Violetta:
Los Angeles nocą jest takie piękne. Miasto ożywa, wszystkie bilbordy, światła i różne inne bzdety, zaczynają się świecić oddając charakter temu miastu. Lotnisko jest równie piękne, jak cała okolica w której zostało ono wybudowane.
Podeszłam do szyby, w celu oglądania lądujących, jak i startujących samolotów. To uczucie gdy przy starcie wbijasz się w fotel, jest czymś niesamowitym. Zaś gdy lądujesz to uczucie gdy samolot osiada na pasie, bezcenne.
Od dziecka kochałam latać samolotami, jednak czasem zdarzały mi się chwile słabości. Zwłaszcza podczas turbulencji, zawsze miałam czarne scenariusze.
Popatrzyłam na pasie właśnie zawitał Francuski samolot.
~Na pewno Federico, w końcu leciał z Paryża. Gdzie grał swój ostatni koncert z najnowszej trasy koncertowej Włocha. ~ Pomyślałam.
Tak jak przewidywałam, na Amerykańskiej ziemi pojawił się mój nieogarnięty kuzynek. Jeszcze dobrze nie wyszedł, a już przy nim szaleje stado fanek jak i paparazzi.
Fede ciężkimi próbami w końcu przedostał się do mnie. Szybkimi krokami we trójkę (ja, idiota i jego menadżerka) udaliśmy się do mojego czarnego Ferrari. Naszym celem była jego willa, mająca swoje miejsce tuż obok mojego domu.
Kilka minut później pojawiliśmy się w jego przytulnym miejscu spoczynku.
-Federico, Megan ja już pójdę. Widzimy się jutro cymbale! - Krzyknęłam.
Wyszłam i skierowałam się do mojego miejsca zamieszkania, które jest okupowane przez bandę debili, pomijając panią Valencię i pana James'a (rodzice León'a). Oni są naprawdę w porządku.
Wyciągnęłam moje torby z zakupami z bagażnika, miałam ich dokładnie pięć. Przekroczyłam próg domu.
-Violetta orient!- Krzyknął ten cymbał, obróciłam się i zobaczyłam lecącego pomarańcza w moją stronę. Leciał, leciał, aż doleciał. Wbił się w moje paznokcie, zgniotłam go i rzuciłam resztkami owocu we Włocha.
-Federico, masz coś na twarzy. Idź się lepiej umyj do domu, okey? - Mówiłam bez żadnego entuzjazmu. Chwilę później zaczęliśmy się śmiać.
-Oj, kuzyneczko, kuzyneczko. - Zaczął mamrotać.
-Oj, Cymbale, Cymbale.
-Yes, bitches! Awansowałem z idioty na cymbała! A tak w ogóle to siemson wujostwo, cześć Angie nara mała. - Mówiąc to skierował się do salonu. - Młoda słuchaj bo nie chce mi się powtarzać, podaj mi numer do tej przyjaciółki twojej siostry. Wiesz tej uroczej blondyneczki, z RPA.
-Oj Fede, Fede. Muszę Cię zasmucić, dwa miesiące temu wyszła za mąż. - Mówiłam.
-Fuck! - Krzyknął
-Dlaczego, dlaczego! - Zaczął wykrzykiwać.
-Federico idź już do domu, bo po tej ilości alkoholu Ci odbija (od.aut.: Fede pił w samolocie xD).
-Dobra, ale widzimy się jutro. Mam ochotę się uchlać na śmierć.
Pół roku później:
Od sześciu miesięcy mieszkam w Nowym Jorku, mieszkanie w Kalifornii stało się dla mnie utrapieniem. W domu obok wprowadzili się rodzice Leóna i Lary, wraz z dwójką. To przeżyłam, jednak co dwa dni jedli u nas kolacje i nawijali o sprawach biznesowych co mnie totalnie znudziło. Co gorsza Verdas i Heredia też tam byli,na sam jej widok chciało mi się wymiotować, a raz nawet miałam się już na nią rzucić, gdyby nie zadzwonił mój telefon na pewno bym się z nią pobiła.
Czy mam kogoś? Oczywiście, że nie. Od czasu Studia miałam, wielu chłopaków. Jednak żadnego związku nie traktowałam poważnie. Może poza dwoma.
Jeszcze dwa miesiące temu byłam w związku z najprzystojniejszym piłkarzem, jednak ja w Nowym Jorku, on w Barcelonie. To nie miało największego sensu, rozstaliśmy się w zgodzie.
Cztery tygodnie temu dostałam zaproszenie na ślub mojego kuzynka. Nie powiem zaskoczyło mnie to, a gdy przeczytałam imię panny młodej, aż śmiać mi się chciało. Jego wybranką jest Ludmiła. Kiedyś się tak nienawidzili, a już za trzy dni staną na ślubnym kobiercu.
Jako, że doznałam tego zaszczytu bo nie wielu ma zaproszenie postanowiłam polecieć do Los Angeles na ten ślub, a potem wrócę do NY.
Co do Ludmiły, jesteśmy przyjaciółkami. To właśnie ja będę jej świadkową.
Dowiedziałam się też różnych ciekawych rzeczy, a mianowicie co do Lary. Ta suka ukartowała wszytko, od a do z. Najpierw powiedziała moim byłym już przyjaciołom, ze to ja zrzuciłam Tomasa z tego mostu, co jest absurdalne! Byłam wtedy na randce z Leónem. Pamiętam do dziś ten wieczór, siedzieliśmy na kocu, na plaży. Oglądając zachód słońca, od czasu do czasu całując się i karmiąc różnymi przekąskami naszykowanymi przez Verdasa.
Wprost nie mogłam uwierzyć, że oni uwierzyli w to. I oni śmieli się nazywać moimi przyjaciółmi? Teraz pomijam Leóna, bo również słyszałam jak Lara naopowiadała mu jak to chodzę do łóżka z pierwszym lepszym napotkanym facetem. Gdy Lu mi to mówiłam nie wiedziałam czy się śmiać czy płakać.
-Violetta orient!- Krzyknął ten cymbał, obróciłam się i zobaczyłam lecącego pomarańcza w moją stronę. Leciał, leciał, aż doleciał. Wbił się w moje paznokcie, zgniotłam go i rzuciłam resztkami owocu we Włocha.
-Federico, masz coś na twarzy. Idź się lepiej umyj do domu, okey? - Mówiłam bez żadnego entuzjazmu. Chwilę później zaczęliśmy się śmiać.
-Oj, kuzyneczko, kuzyneczko. - Zaczął mamrotać.
-Oj, Cymbale, Cymbale.
-Yes, bitches! Awansowałem z idioty na cymbała! A tak w ogóle to siemson wujostwo, cześć Angie nara mała. - Mówiąc to skierował się do salonu. - Młoda słuchaj bo nie chce mi się powtarzać, podaj mi numer do tej przyjaciółki twojej siostry. Wiesz tej uroczej blondyneczki, z RPA.
-Oj Fede, Fede. Muszę Cię zasmucić, dwa miesiące temu wyszła za mąż. - Mówiłam.
-Fuck! - Krzyknął
-Dlaczego, dlaczego! - Zaczął wykrzykiwać.
-Federico idź już do domu, bo po tej ilości alkoholu Ci odbija (od.aut.: Fede pił w samolocie xD).
-Dobra, ale widzimy się jutro. Mam ochotę się uchlać na śmierć.
Pół roku później:
Od sześciu miesięcy mieszkam w Nowym Jorku, mieszkanie w Kalifornii stało się dla mnie utrapieniem. W domu obok wprowadzili się rodzice Leóna i Lary, wraz z dwójką. To przeżyłam, jednak co dwa dni jedli u nas kolacje i nawijali o sprawach biznesowych co mnie totalnie znudziło. Co gorsza Verdas i Heredia też tam byli,na sam jej widok chciało mi się wymiotować, a raz nawet miałam się już na nią rzucić, gdyby nie zadzwonił mój telefon na pewno bym się z nią pobiła.
Czy mam kogoś? Oczywiście, że nie. Od czasu Studia miałam, wielu chłopaków. Jednak żadnego związku nie traktowałam poważnie. Może poza dwoma.
Jeszcze dwa miesiące temu byłam w związku z najprzystojniejszym piłkarzem, jednak ja w Nowym Jorku, on w Barcelonie. To nie miało największego sensu, rozstaliśmy się w zgodzie.
Cztery tygodnie temu dostałam zaproszenie na ślub mojego kuzynka. Nie powiem zaskoczyło mnie to, a gdy przeczytałam imię panny młodej, aż śmiać mi się chciało. Jego wybranką jest Ludmiła. Kiedyś się tak nienawidzili, a już za trzy dni staną na ślubnym kobiercu.
Jako, że doznałam tego zaszczytu bo nie wielu ma zaproszenie postanowiłam polecieć do Los Angeles na ten ślub, a potem wrócę do NY.
Co do Ludmiły, jesteśmy przyjaciółkami. To właśnie ja będę jej świadkową.
Dowiedziałam się też różnych ciekawych rzeczy, a mianowicie co do Lary. Ta suka ukartowała wszytko, od a do z. Najpierw powiedziała moim byłym już przyjaciołom, ze to ja zrzuciłam Tomasa z tego mostu, co jest absurdalne! Byłam wtedy na randce z Leónem. Pamiętam do dziś ten wieczór, siedzieliśmy na kocu, na plaży. Oglądając zachód słońca, od czasu do czasu całując się i karmiąc różnymi przekąskami naszykowanymi przez Verdasa.
Wprost nie mogłam uwierzyć, że oni uwierzyli w to. I oni śmieli się nazywać moimi przyjaciółmi? Teraz pomijam Leóna, bo również słyszałam jak Lara naopowiadała mu jak to chodzę do łóżka z pierwszym lepszym napotkanym facetem. Gdy Lu mi to mówiłam nie wiedziałam czy się śmiać czy płakać.
* * *
Dzisiaj taki krótszy. Jestem chora, mam zapalenie krtani. Cholernie mnie boli. Dlatego też nie mam siły na pisanie czegokolwiek, także ANONIMKI mam gdzieś wasze wywody czemu nie ma nexta, teraz i czemu nie ma Leonetty. Bo przecież to blog o Leónie i Violettcie, to wręcz oburzające, że nie ma Leonetty. LEONETTA BĘDZIE KOŁO 12-15 ROZDZIAŁU! Co oznacza, że za dwa lub trzy tygodnie (bądź koło 17 lutego, wtedy ferie zaczynam), a nie po wakacjach wspaniałomyślny anonimku. Mam swoje życie, nie jestem robotem. No chyba, że tak uważasz.
JUŻ DZIŚ 20 stycznia ZOSTANIE ZAKTUALIZOWANA STRONA "BOHATEROWIE" , ZOSTAŁA DODANA STRONA ZAPYTAJ BOHATERA.
Nath <3
Ullaa!
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! :*
Ta Larwa mnie wkurza, dobrze, że robisz ją złą :D
Współczuję zapalenia ;(
Wercia :*
Mówiłam ci już że kocham tego bloga?
OdpowiedzUsuńJasne że tak!
Dlaczego odeszłaś z BSZ? to twój blog xD
Lara Grrr Gardze nią.!
Czekam :3
Gabi <333
PS: Mam pytanie o treści kodu CSS (przepraszam ale nie mam twojego GG itd. Więc spytam się tu (XD) )
Jest kolumna! I jak chcę by każdy gadżet był osobno to co zrobić? Wiesz o co cho?
Głupia Gabrysia (ja)
Wiesz bardzo dziękuje!
UsuńTak mi wstyd że tu pisałam...
Gabi <333
Współczuję <3
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że szybko powrócisz do zdrowia <3
Rozdział Cudowny <33
Jak już mówiłam kocham to opowiadanie <33
Lara? Suka!!
Mam nadzieję, że wszyscy przejrzą w końcu na oczy! <33
Piszesz cudownie <33
Czekam na next <33
Świetny rozdział <3
OdpowiedzUsuńBoże jak ja nie lubię Lary w tym opowiadaniu. Leon też jest jakis chory, że się z nią spotyka ://
Violka w NY, a może by tak wróciła do LA xDDD
Ślub mojej Femiły :D
Anonimkami sie nie przejmuj, tak trudno im przeczytać twoje dopiski pod rozdziałami to ich problem
Z niecierpliwością czekam na next'a i życzę powrotu do zdrowia :*
Całuję :****
Nicol :3
kocham!!!! wielbię!!!! ubóstwiam!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńSzkoda że Leonetta tak późno:(
ale ta lara to mnie wkurzyła i to na maksa nie cierpię jej.
Pozdrawiam~Viola
Czasami również rzuciłam bym się na t świruskę Larę..
OdpowiedzUsuńCzekam na Leonette a i życzę powrotu do zdrowia.
Również współczuję zapalenia krtani.
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle boski.
Kocham tego cymbała <3
Ludmi + Fede =♥
Czekam na kolejny.
Pozdrawiam <3
Super,
OdpowiedzUsuństosunki Violi i Fede... genialne
Lara to jakaś su*a!!!!!!! Nie znosze jej!!!!!!!!! Oczywiście do aktorki nic nie mam, a w niektórych opowiadaniach lubie ją ;D
OdpowiedzUsuńJakie Violka musiała mieć paznokcie xD
NY spoko <3
Viola + Fede = super stosunki ;3
Czekam na next'a i wracaj do zdrówka
Fran <3
Kocham tego bloga.Nawet nie wiesz jak się cieszę,że pomimo choroby dodałaś rozdział.Co do rozdział jak zwykle genialny ra wstrętna Lara to raja kłamczucha. Życzę went I szybkiego powrotu do zdrowia ,Z niecierpliwością Czekam na next.:) Werka Leonetta
OdpowiedzUsuńRozdział super, jak zwykle. Wracaj szybko do zdrowia. Dość późno masz te ferie. Ja mam 20 stycznia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Lodo♥♥♥
Super;-)
OdpowiedzUsuńGłupia Lara, jak ja jej nie lubię!!!
Fede i Lu<333 uwielbiam tą parę
Życzę powrotu do zdrowia;-)
Czekam na next:***
Czy vilu jest jeszcze modelką ??
OdpowiedzUsuńPlisss niech będzie
Violetta cały czas jest modelką, karierę skończy w wieku 30-33 lat xD
UsuńBardzo mi się podoba to opowiadanie i dziękuje ci za to,że pomimo zapalenia krtani coś dla nas napisałaś, bo inni by mieli czytelników w dupie za przeproszeniem,a tobie zależy. ; ) A co do rozdziału to cudowny i oczywiście Lara jak zawsze wszystkich wnerwia jak zauważyłam, jednak zobaczcie,że bez niej nie byłoby aż tyle emocji. ; ) A co do Fedemiły to myślałam,że może inaczej to rozegrasz no wiesz jakieś ich podchody do siebie czy coś,a nie tak od razu ślub. Tzn. rozumiem,że to blog o Leonettcie, ale jednak jakbyś dała więcej Fedemiły to by się chyba nic nie stało prawda ? Tak czy siak czekam na kolejne opowiadania. Od dzisiaj twoja wierna czytelniczka <3
OdpowiedzUsuńHeheh przyspieszona akcja ^^
OdpowiedzUsuńNo Lu się ogarnela !! i znowu sa przyjaciołkami jprdl jak LAra ściemnia ^^
:D hehe tez padłam ^^ czytając Fede hehe awansowal CYMBAŁ ale PRzystojny <3
ale nie tak jak Leoś <3
Arr chodzila z pilakrzem IPPPP szkoda ż enie z RAMOSEM SERGIO jest talki Ymm sam sex <3
hehe al ez Barcelony też są mrr kejki :3
Ps; Zdrowiej kochana :* i nie martw się ja iwem że masz dużo na głowie i wgl i strasznie się ciesze że masz czas na pisanie ;* to ma być przyjemność a nie przymus ;*
coś czuje że n aweselu Fedemiły się wydarzy :3 ^^ Leoś w kroczy do akcji ? :P
Ołł, jestem :3
OdpowiedzUsuńFede wreszcie przyleciał XD ( pomijając fakt, że się uchlał za dwoję to spoko ^.* xd )
Niezły rozdział :3
Wredna Vilu, czyma się mocnego charakteru, grr.. ;D
Piona, też jestem w domu XD Zua ja nie poszłam do sql ;-; XD
Lara, ty kłamczuchu perfidny, nie wychowana ty XD .-.
Dobra, proszę o next szybki o ile możesz :3
Czy tylko ja wiem, że Nath nie jest robotem? XD ( dobra, pewnie ktoś już to napisał ;__; xd )
Zdrowiej : *
Ciao, xoxo.
~ Martyna .
Super :D
OdpowiedzUsuńNominuję cię do LBA
Mój blog----->http://leonetta-leonyvilu.blogspot.com/
Pytanie? Tak. Jakie? DLACZEGO JA TO DOPIERO PRZECZYTAŁAM?
OdpowiedzUsuńWyszedł wczoraj, miałam obowiązek przeczytać go WCZORAJ... o, ja nieszczęsna.
Ale Federico przyjechał i taki wielki smileee na moich ustach, że... szok! :D Eh, mój mąż przyjechał i się nachlał... jak ja go kocham <3333
Rozdział? Tak. Co??? Cudowny. Naprawdę to nie spodziewałam się takiego obrotu wydarzeń (Fedemila? Fede jest mój! Spadaj Ludmi! Na drzewo!) i takiego skoku czasu... no ale kto chciałby to wałkować???
Jesteś chora??? :O Współczuję, też niedawno miałam chore krtanie. Tragedia, straszliwie boli. Serio, życzę powrotu do zdrowia.
Czytałam Twój post na BS... szkoda, że odchodzisz ale rozumiem Cię, musisz zająć się sobą. To Twoje życie i sama zadecydujesz co będziesz robić. Wiem, nie jesteś robotem. :D
Podziwiam Cię? Dlaczego? Bo piszesz tak cudowne rozdziały, tworzysz tak piękne szablony i jeszcze uczysz się do testów! Jesteś niesamowita! I wcale nas nie zawiodłaś, pokazujesz, że nikt nie jest idealny i trzeba dbać o siebie. Sądzę, że dajesz przykład, że czasem trzeba z czegoś zrezygnować by włożyć całe serce w inną sprawę. Pełen szacunek. :) Postanowiłam, że napiszę Ci tu również o poście na BS, bo tam na blogu byłabym w stanie tylko spamować "Nieee! Dlaczego?! Dlaczego ja?!", a to nie ma sensu, więc...
Czekam na nowy rozdział, nie śpiesz się z nim, daj sobie czas. :) Nie mogę się doczekać kiedy Twoje tempo zwolni, napiszesz wszystkie testy na maximum punktów, znajdziesz liceum i będziesz mogła napisać: "Mam wolne". :D Po prostu powodzenia, szybkiego powrotu do zdrowia i trzymam za Ciebie kciuki... :)
xoxo
Vielet Pasquarelli <3
PS: Wybacz jeżeli moja wypowiedź nie miała sensu ale w poniedziałki nie ma co marzyć o tym bym była zdolna do patrzenia z inteligentnego punktu widzenia. :D
Super ♥ Już się nie mogę doczekać naxta!! ;*
OdpowiedzUsuńkiedy 9 ?
OdpowiedzUsuńsuper rozdział :D
OdpowiedzUsuńFedmiła jupi !!!!!!
Spóźniony kom :D
OdpowiedzUsuńRozdział super mimo choroby coś napisałaś jak coś tylko do czasu do czasu komentuje ale czytam współczuje choroby wiem jak być chora kocham twojego bloga Elizka Verdas
OdpowiedzUsuń