León.
Dwudziesty trzeci czerwca, to najwspanialszy dzień w moim życiu zaraz po ślubie z Violettą. Dzisiaj ma się odbyć uroczysta premiera mojego nowego filmu. Niestety w tym ważnym dla mnie dniu, nie może być ze mną moja piękna żona, która jest już w dziewiątym miesiącu ciąży. Tak, już niedługo na świat nasza perełka. Razem z moim kociakiem stwierdziliśmy, że nie sprzedamy pierwszych zdjęć dziewczynki, żadnemu magazynowi. Aby nie kusić paparazzi, sami je zrobimy i dodamy na nasze konta na Twitterze.
W chwili obecnej ubieram się w czarny garnitur i niebieską koszulę. Gdy to już miałem an sobie, zacząłem szukać krawatu. Po kilku minutach znalazłem go i zacząłem zakładać na siebie.
Do garderoby weszła moja piękna żona. Podeszła do mnie, a następnie wtuliła się w mój tors, o ile można to tak nazwać. Przecież jej duży brzuch utrudnia jej wszystko, włącznie z przyjemnymi pieszczotami.
- Kocham Cię. - Szepnęła
Musnąłem lekko jej jagodowe usta. Po oderwaniu uśmiechnęliśmy się do siebie.
- Jak się czujesz? - Zapytałem, kładąc ręce na jej brzuchu.
- Znakomicie, jednak chciałabym żeby było już po porodzie. - Zaczęła. - Tak, poza tym pamiętasz, że dzisiaj jest dzień ojca?
Fuck! Kompletnie zapomniałem i co ja mam jej teraz powiedzieć? Gdybym tylko czytał SMS'y od mojego menadżera z ważnymi datami to nie wypadłoby mi to z głowy. Wziąłem głęboki oddech.
- Czyli nie. - Oznajmiła.
Popatrzyłem na nią pytającym wzrokiem.
- Jak wzdychasz i bierzesz oddech kiedy o coś Cię pytam , masz pokerową twarz. Co dla mnie oznacza, że nie wiesz. Zawsze się sprawdza, my honey.
- Ciekawe po kim nasza perełka odziedziczy mądrość.
Violetta.
- Verdas gdzie macie kubki? - Zapytała krzycząc Cavagilia.
Tak niestety Francesca i Marco nie są już małżeństwem od kilku dni. Włoszka miała kilka godzin słabości, a kilka takich w których walczyła o swój związek. Jednakże wszystko potoczyło się inaczej niż chcielibyśmy. Okazało się, że Tavelli ma na boku dziecko ze swoją byłą dziewczyną - Aną. To nie wszystko! Zdradzał Fran od jakiegoś roku.
- W górnej szafce, po lewej. - Odkrzyknęłam.
Poczułam silne kopnięcie ze strony mojej małej córeczki. Przekroczyło to mój próg bólu, tak jestem osobą delikatną, a mocne przytulania czy chociażby silne dotknięcie mnie boli. Zakręciło mi się w głowie.
- Viola, Viola! Wszytko okej? - Złapała mnie blondynka. Popatrzyła w dół. - Jesteś cała mokra, zapomniałaś pójść do toalety?
Spojrzałam w dół.
- Jjja chyba rodzę. - Powiedziałam cicho.
- Co? - Krzyknęła Francesca z kuchni. W szybkim tempie pojawiła się tuż koło mnie. - Ona rodzi! Ty rodzisz! - Zaczęła krzyczeć i biegać po całym moim domu. Przyglądałyśmy jej się z Ludmiłą, dopóki nie poczułam kolejnego skurczu.
- Wdech i wydech. Wdech i wydech. - Mówiła do siebie Włoszka.
- Franecsca do cholery! To Violetta rodzi nie ty! - Skarciła ją Pasequrelli. Stanęła jak wryta. - Dzwoń po karetkę, teraz! A ty gdzie masz torbę?
- Uuu góry. - Szepnęłam.
León.
Czerwony dywan, aktorzy, kino. To już ta godzina. Wyszedłem z czarnej limuzyny z przyciemnianymi szybami, w towarzystwie mojej przyjaciółki. Złapałem ją pod rękę i podeszliśmy do reszty obsady naszego filmu. Zaczęliśmy grupowo pozować na tle plakatów rozwieszonych na ściance. Stanąłem między Caroline, a Jeremym, który grał, i zagra jeszcze mojego przyjaciela pół człowieka, pół minotaura.
Poczułem rękę na swoim ramieniu.
- Violetta rodzi. - Szepnął mi na ucho mój nowy menadżer. Poprzedni sam się zwolnił, zachciało mu się ochraniać prezydenta. Popatrzyłem na niego zaskoczony, a zarazem zdziwiony w końcu Violetta ma termin za kilka dni. Otrząsnąłem się.
- Żartujesz, prawda? - Zapytałem. Pokiwał głową przecząco. Wziąłem głęboki oddech. - Kryj mnie. - Oznajmiłem.
W szybkim tempie odbiegłem i wsiadłem do pojazdu, którym przyjechałem.
- Do szpitala, Hank. - Rozkazałem szoferowi. Skierował swój wzrok na mnie.
- Córka tego idioty chce przyjść na świat, teraz. - Usłyszałem kobiecy głos. Wzrok przeniosłem na blondynkę wsiadającą do pojazdu. - Hank, jedź do cholery! - Krzyknęła moja przyjaciółka. Z piskiem opon ruszliśmy.
- Skąd ty... - Zacząłem, ale nie dane było mi skończyć.
- Paul. - Odpowiedział krótko.
Po niespełna kilku minutach dojechaliśmy do wyznaczonego miejsca. Wbiegłem na odział ginekologiczny. Ludzie patrzyli się na mnie jak na idiotę. Cóż poradzić jestem zdenerwowany za chwilę na świat przyjdzie moja córeczka, a ja biegnę po korytarzu!
Diego.
Czerwone ściany z odrobiną czarnych wstawek. Białe meble. Te rzeczy nadają charakteru lotnisku w Los Angeles. Swoja drogą należy ono do jednych z największych w Stanach Zjednoczonych, a może i nawet na świecie, ale kto to wie? Na pewno nie ja. Cicho westchnąłem. Popatrzyłem w stronę hali przylotów, cały czas wychodzą jacyś ludzie, ale ani śladu po mojej starszej siostrze. Kto by się spodziewał, że mam siostrę i to starszą o sześć lat? Powiedzmy sobie szczerze nikt. Może dlatego, że nie przyznajemy się do siebie? Co ja poradzę, że od kiedy wyszła za milionera który jest po sześćdziesiątce przestała się ze mną kontaktować.
Trzy tygodnie temu zainteresowała się mną, a czemu? To proste! Jej mężulek zmarł i teraz szuka nowego faceta. Tym razem w swoim wieku. Twierdzi, że moi koledzy są bardzo atrakcyjnie, a na dodatek sławni.
- Diego! - Usłyszałem pisk tej fałszywej suki, Mory.
~*~
Przyznam szczerze, spieprzyłam ten rozdział. Miał wyglądać zupełnie inaczej. Wyszedł jak wyszedł, no, ale cóż poradzić.
Zdradzę wam jedną rzecz. Niedługo opowiadanie dobiegnie końca, a dokładniej epilogiem będzie 35 rozdział. Według mnie ta historia, skończy się tak jak powinna, a dalsze rozdziały nie miały by sensu.
Oczywiście nie skończę z pisaniem. Pojawi się nowa historia, zupełnie inna niż do tej pory. Mam nadzieję, że spodoba się tak jak ta.
IM WIĘCEJ KOMENTARZY TYM SZYBCIEJ ROZDZIAŁ!
Nath ;*
zajmuję ;*
OdpowiedzUsuńzajmuje :3
OdpowiedzUsuńA więc rozdział jak zawsze świetny kochana ! Aj Vilu rozdzi *0*.
UsuńTekst xD.
- Ty nie zapomniałaś pójść do toalety ? xD. The Best !
Czekam na next *__*
PS : Druga ! ^^
Nie spiepszyłaś, wyszedł super.
OdpowiedzUsuńCzy ty zapomniałaś pójść do toalety.?
Haha niezłe, czekam na next.
Jesteś wspaniała.
świetny rozdział <3
OdpowiedzUsuńViola rodzi, nie spodziewałam się że tak szybko ;* <3
czekam na next z niecierpliwością.
pozdrawiam i zapraszam do siebie ;*
Boski rozdział !
OdpowiedzUsuńO Viola rodzi i Fran wpadła w szał hahaha :D
Leoś biegnij bo nie zdążysz :)
Tak skończyć na takim momencie poród Violi przerwałaś ;)
No ja nie wiem jak inni, ale ja już czekam na kolejny wspaniały rozdział.
Pozdrawiam :*
przepięknie <3
OdpowiedzUsuńCudowny :)
OdpowiedzUsuńNie ma Marcesci :(
Violuś rodzi :)
Leoś biegnący do swojej Violi :)
Sądzę, że przez Morę coś się stanie ale jeszcze nie wiem co :(
Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału :)
Rose M.
Cudowne czekam na next <3
OdpowiedzUsuńzapraszam na http://opowiadanie-tom.blogspot.com/
Genialny rozdział !!! Uwielbiam to opowiadanie !
OdpowiedzUsuńTyle się dzieje ... Vilu rodzi , Leon pędzi do szpitala !
Szkoda Marcesci :/ , ale co poradzić tak bywa :)
Rozpisałabym się bardziej , ale mistrzostwa w nogę i trzeba oglądać :D
Życzę weny , czasu i chęci na pisanie !
Udanego weekendu !
Pozdrawiam :****
Superowy.Może Viola nie będzie o tym wiedzieć i urodzą się bliźnięta
OdpowiedzUsuńKaja Verdas
Super rozdział! :) Oo.. Viola zaczęła rodzić, a León pędzi xd
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie! :) http://leonettax22.blogspot.com/
Boskiii *o*
OdpowiedzUsuńVilu rodzi ojeeeej ^^ I Fran panika ;p A Leon biega po korytarzu ha ha :))
Nie spieprzyłaś! Jest świetnie ;3
Czekam na nexta ;***
Pozdrawiam <333
Hah wyobraziłam sobie jak Violka próbuje przytulić Leosia z tym wielkim brzuchem xD
OdpowiedzUsuńHaha biedna Fran. Zestresowała się kobieta xd
Viola rodzi! JEJ! <3
Czekam na kolejny ;*
Maddy ;*
Cudne! <3
OdpowiedzUsuńVilu rodzi, a Leoś biega po korytarzu :D
Norma :)) haha :D
Czekam na kolejny rozdzialik! :)
PS: Zapraszam do siebie, jeśli masz ochotę :
http://leon-y-violetta-amor.blogspot.com/
Świetnie <3 wcale nie spieprzyłaś ;3 Szybciutko rozdział .! <3
OdpowiedzUsuńCudo !!
OdpowiedzUsuńCzekam na next !! ~ Julka ♥
Wspaniały <3
OdpowiedzUsuńCzekam na next!!!
Boski :P
OdpowiedzUsuńSzalona Fran ;)
A Violetta rodzi ♥
Obawiam się tej Mory , to prawie pewne że namiesza w życiu Leonetty (taka moja hipoteza :D )
czekam na next xD
~~Vera~~
Świetny rozdział
OdpowiedzUsuńViola rodzi
Leoś ma premierę <3
Czekam na nexta
Nie za bardzo wiem co napisać, więc napiszę ZAJEBISTY <3
OdpowiedzUsuńBoże, jak ja kocham te twoje rozdziały..
Czekam na next ;*
Super rozdział <3
OdpowiedzUsuńMasz naprawdę wielki talent. Z góry przepraszam za reklamę ale dziś założyłam bloga. Zależy mi nad oceną: http://leon-violetta-magia.blogspot.com/
Dax <3
Boskii <3
OdpowiedzUsuńMasz talent ♥
Czekam na nexta ;*
Czemu ty skończysz z pisaniem tego bloga ? :c
Mój ulubiony już dobiega końca....
Proszę, przemyśl to :c
Pozdrawiam ;* ~ Liv ;3
Napisałam wyżej, ta historia nie będzie się kleiła. Rozdziały nie są już takie sam jak kiedyś, wtedy miałam wszytko pookładane w głowie, a teraz? Pisze spontanicznie, co mi wpadnie do głowy daję.
UsuńPoza tym czytaj dokładnie, NIE KOŃCZĘ Z BLOGIEM, tylko OPOWIADANIEM! Na jego miejscu zawita nowe, lepsze (według mnie oraz pewnej zaufanej osoby).
Rozdziały mam poukładane w głowie, co i jak się wydarzy, a LWR już mnie tak za bardzo nie "kręci" jak kiedyś.
Uszanuj moją decyzję.
Nath ;*
Piszesz najlepszego bloga rozdział cudo czekam na ext kasia
OdpowiedzUsuńZajmuje skomentuje ci jutro :)
OdpowiedzUsuńPo pierwsze bardzo przepraszam , że nie skomentowałam 27 rozdziału.
UsuńKłopoty z netem :(
Po drugie rozdział boski !!
Violetta rodzi < 33
Biedna Fran jak Marco mógł ją zdradzić ?! :(
Leon ma premierę < 33
Czekam na nexta!
podałabyś mi kod na zdjęcia którego urzywasz
OdpowiedzUsuńproszę
Boski rozdział! ;D
OdpowiedzUsuńNo cudowny!^^
Hahahah xd
Violka rodzi! *O*
Masz talent <3
Czekam na next.
Zapraszam do mnie: http://leoniviolaa.blogspot.com/
Zależy mi na opinii ;) Sorka za spam.
Pozdrawiam!
Julx <3
Cudowne! Brak mi słów!
OdpowiedzUsuńTen biedny Leon, i ta Francesca ohhh! Cudooo:)
Pieknie :D
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, Naprawde sie postarałaś. I na reszcie nie ma Marceski. A tak w ogóle to co z tym twoim one partem, w którym Cami była z leonem?
OdpowiedzUsuńZacznę go od nowa. Nie podobał mi się, postaram się go bardziej rozbudować ;)
UsuńSuper!
OdpowiedzUsuńKobieto, ty go spieprzylas?
Nie jajcuj.
Jest boski <3
Caroline: Corka tego idioty <3
Haha, smiechlam xD
A ta Mora, niech ona mi tylko do Leona sie przyklei, to osobiscie do niej przyjde xDD
Super <3
Czekam na nn ;**
` Nicole ;)
Świetne ♥ ♥. Zapraszam do mnie; sports-sport-forever.blogspot.com skomentujcie :)
OdpowiedzUsuń,,Wdech i wydech, wdech i wydech-mówiła do siebie Włoszka.
OdpowiedzUsuń-Francesca do cholery! To Violetta rodzi, nie ty!"
Świetne! Pękam ze śmiechu:) czekam na next
Świetny! nie kończ tego opowiadania
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :*****
OdpowiedzUsuńzapraszam do sb, skomentuj Nath bardzo cenie zdanie najlepszej (jak dla mnie) blogerki :) http://prawdziwa-milosc-z-muzyki.blogspot.com/
Masz talent! I nic innego tu sie nie da powiedzieć...
OdpowiedzUsuńsuper ja też mam bloga , ale nawet w połowie nie jest taki fajny jak twój... zerknij proszę:)
OdpowiedzUsuńhttp://love4everviola.blogspot.com/
Kari Verdas , pozdrawiam :))
Rozdział świetny!
OdpowiedzUsuńCzemu rozdzieliłaś mi Marcesce? :(
Czekam na nexta :*
ZAPRASZAM:
OdpowiedzUsuńlily-huncwoci-oraz-one.blogspot.com
Zostałaś nominowana do LBA :)
OdpowiedzUsuńWięcej informacji na http://ludmi-i-federico.blogspot.com/