Rozdział dedykowany Trynci :*
Zastanów się i proszę, te dwa słowa nawiedzały mnie od chwili wyjścia z Jego gabinetu. Dziś wydawał się inny, zupełnie. Taki normalny, jak nie Verdas, którego po części znam. Szłam przez park, a właściwie wlokłam się małymi kroczkami w stronę metra. Z każdym kolejnym postawieniem stopy na czerwonym bruku czułam, że muszę to prace przyjąć by być bliżej Niego. Aby codziennie widzieć Jego twarz, Jego uśmiech, a nawet tą cholerną erekcję spowodowaną moją osobą. Już na samą myśl o jego seksownych ruchach czy naszym ostatnim pocałunku w windzie, mam ochotę wybrać się na randkę z moim osobistym kolegą - wibratorem. Pokręciłam głową z dezaprobatą.
Kurde o czym ja myślę, skarciłam się. Ścisnęłam mocniej torebkę i ruszyłam ku wejściu do podziemi.
Przechodząc obok kwiaciarni spojrzałam na tabliczkę, na której wypisane był imiona osób obchodzących imieniny dzisiejszego dnia. 6 lipca, cholera!
Wybiegłam z podziemnego korytarza. Skierowałam się w prawo w stronę ulicy. Zagwizdałam, dzięki czemu chwilę później obok mnie zjawiła się żółta taksówka. Wsiadłam do niej tak szybko, na ile mogłam.
- Na lotnisko. - Powiedziałam niechętnie, dając mężczyźnie siedzącemu za kierownica, do zrozumienia, że się śpieszę. Założyłam nogę na nogę i zatraciłam się w myślach, które krążyły wokół jednej osoby - Verdasa.
- Dwadzieścia dolarów i trzy ceny, proszę. - Spojrzał na mnie czarnoskóry - jak na moje oko trzydziestoletni - mężczyzna. Wyciągnęłam portfel, a następnie zaczęłam szukać wyznaczonej kwoty. Po chwili podałam mu wyliczoną ilość pieniędzy, następnie wyszłam. Popatrzyłam w górę. Aiport Seattle-Tacoma cicho westchnęłam patrząc na ten napis. Kojarzy mi się z bólem, bólem którego doświadczyłam jako osiemnastolatka, gdy mój ojciec został postrzelony na froncie.
Odsunęłam od siebie te złe myśli. Weszłam szybkim krokiem, skierowałam się w lewo gdzie znajdowała się hala przylotów. Spojrzałam na telewizor, który przedstawiał planowane lądowanie, każdej maszyny. Samolot z Georgii ma wylądował. Cicho westchnęłam na samą myśli spotkania z moją mamą, a tym bardziej z jej wrednym ponurym cholernie bogatym mężem - który rzecz jasna mnie nienawidzi.
Mieszkając z nimi przez te dwa miesiące, nie miałam nic, kompletnie nic. Pustka wypełniała całe moje serce. Przebywając z nimi w różnych galeriach, musiałam chodzić do sklepów, na które mnie było stać, a kieszonkowe od taty nie było kosmiczne. Co z tego, że Smith jest bogaty - a na dodatek mężem mojej mamy - jego stałym powiedzeniem było Nie będę wydawać swoich pieniędzy na tą dziewczynę, nie jest moją córką. Nie zamierzam jej niczego fundować, ma ojca niech on się nią zajmuje. Na samo wspomnienie w moich oczach wzbierają się łzy. Mając czternaście lat doznałam wielu przykrych rzeczy. Rozwód rodziców, był ciosem w moje malutkie serduszko. Zamieszkanie z tym bogatym popaprańcem było najgorszym co mnie w życiu spotkało. Traktował mnie z góry, a wręcz jak zwykłą szmatę. Miałam zaledwie czternaście lat, a zostałam doświadczona przez życie w tak okrutny sposób.
- Violu. - Usłyszałam głos swojej rodzicielki. Wzięłam głęboki oddech, a następnie obróciłam się w ich stronę. Kącik moich ust poszedł lekko w górę, tak aby mama nie podejrzewała nic a nic. Podeszłam do nich szybkim krokiem.
Wpadłam w ramiona matki. Objęła mnie i pocałowała w czoło.
- Tęskniłam. - Szepnęła. - Te kilka tysięcy mil odległości od Ciebie, męczy mnie. Chciałabym żebyś mieszkała blisko nas. - Mówiła prawie płacząc. Usłyszałam chrząknięcie. Na sam dźwięk jego głosu przymknęłam oczy. - Już, już kochanie. - Skierowała swoje słowa w kierunku Smith'a.
Nie wiem jak, nie wiem kiedy, ale stałam teraz w objęciach tego czterdziestosiedmioletniego mężczyzny. Nie powiem, że podobało mi się to. W końcu od zawsze miał mnie głęboko gdzieś, a dziś taki cyrk odstawia. Wywróciłam oczami, na co moja mama odpowiedziała karcącym wzrokiem.
*
- To konieczne? - Zapytałam podenerwowana. Nie usłyszałam odpowiedzi. Cicho westchnęłam kręcąc przy tym głową. Nie widziałam nic przez ta cholerną czarną opaskę, którą założyli mi na oczy.- Powiecie mi chociaż o co chodzi? - Rzuciłam oschle, niech nie myślą, że ich pomysł z wielką "niespodzianką" mi się podoba, wręcz przeciwnie! Myślą, że jak przylecą sobie na kilka godzin - tak godzin, bo nie mają czasu, lecą gdzieś na urlop - będę wniebowzięta. Pozory mylą.
- Uważaj, wchodzimy do windy. - Usłyszałam głos ojczyma? Sama nie wiem jak go określać. Głośno westchnęłam. Podeszłam do ściany, oparłam się o nią. Założyłam ręce na piersi. Zaczęłam delektować się panującą ciszą, ale nie na długo. - Jesteśmy. - Oznajmił. Poczułam rękę mojej mamy w okolicach barka. Uśmiechnęłam się lekko.
Szliśmy przez dłuższy czas prosto, po chwili stanęliśmy. Dźwięk otwieranych drzwi wprawił mnie w rozbawienie. O co im kurwa chodzi? Pomyślałam.
- Gotowa? - Skinęłam głową. Już po chwili nie miałam na sobie przepaski. - Oto Twój nowy dom. - Powiedzieli radośnie. Co?
*
- Niby dlaczego miałabym tu mieszkać? - Zapytałam podenerwowana. Niech nawet nie próbują mi wszystkiego tłumaczyć, mam gdzieś ich gierki, a raczej niego, bo mama patrzyła na niego ze smutkiem. - No czemu? - Założyłam nogę na nogę. - Ah, tak. Przewspaniały biznesmen Pablo Smith chce po tylu latach zając się swoją pasierbica. - Prychnęłam. - Kupił jej apartament w jednym z największych wieżowców w mieście. Chce przelewać na jej konto po sześć milionów tygodniowo, tylko po co? - Spojrzałam na niego. - Wytłumaczycie mi to?! - Krzyknęłam. Złapałam się za boląca głowę. Brunet przełknął ślinę, mimo wyraźnego podenerwowania moim wybuchem. Ścisnął dłonie w pięści.
- Postawiłem sobie jedne cel w Twoim życiu. - Zaczął niepewnie. - Chciałem byś skończyła studia z wysoką średnią bez pomocy moich finansów, których mam zbyt wiele. - Ta, zbyt to mało powiedziane. Mógłby kupić Europę, w całości. - To tak jakby. - Podrapał się po głowie. - Decyzja moja i Twojej matki. Zdecydowaliśmy się, że jako nastolatka nie będziesz bywalczynią salonów. Priorytetem było ukończenie studiów przez Ciebie, teraz gdy jest to już faktem żywym postanowiliśmy co postanowiliśmy. - Przymknęłam powieki. Przez osiem lat miałam utrudniony kontakt z matka przez jakiś cholerny układ miedzy nimi! To jest ostro porąbane. Pokręciłam głowa z dezaprobatą, bo co innego miałam zrobić? Nic nie mogę powiedzieć, bo Angie jest już na skraju płaczu, a kolejne krzyki z mojej strony pogorszyły by całą tą sprawę.
- Okej, zamieszkam.- Powiedziałam smętnie.
**//**
Tak wiem. Powiesicie mnie za brak Verdasa, ale na swoją obronę dodam, że taki miał wyjść ten rozdział, bo już w następnym... nie będę zdradzać. No dobra, zdradzę tylko cząstkę będzie duuuuużo więcej scen Leonetty, ale czy ona przyjmie pracę? Zobaczymy.
Błędy poprawię jutro rano.
Od dłuższego czasu mój nick brzmi inaczej, ale to wciąż ja stara
35 KOMENTARZY = ROZDZIAŁ 7!
zajmuję :*
OdpowiedzUsuńzajmuje
OdpowiedzUsuńBoski ♥
OdpowiedzUsuńNie no, Verdaska nie ma :c
Nie mg się doczekać kolejnego rozdziału, jak bdz dużo scen z Leonettą ♥
Czekam na next ♥
Pzdr, Liv ;***
Zajmuję ♥
OdpowiedzUsuńNatalia, świetny rozdział! XD
UsuńNoi co, że brak Verdasa. Ważne, że w next'cie dużo Leonetty! :D
Naprawdę, strasznie mi sie podoba ♥
Nath, Blair, jak wolisz, strasznie długo go wyczekiwałam, ale już jest, i to najważniejsze <3
Czekam na next :) Napewno będzie wiele emocji :D
A i nie rozumiem tego układu. Po co popsuli jej kontakty z matką? Każdy potrzebuje matczynej miłości.
Paula ;*
PS. Kiedy następnia częśc Os'a? :)
Świetne <3
OdpowiedzUsuńSzkoda ,że Leona nie ma :(
Czekam na nexta :**
Aaaaa <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńNiesamowity <3333
Czekam na nexta ;***
Rozdział jak zwykle cudoo <3
OdpowiedzUsuńDopiro teraz zauważyłam że napisałam tak krótki komentarz xd katastrofa xd! Mniejsza o to. Nie!mogę doczekać się kolejnego. A komentarz dłuższy napisze pod 7 :)
UsuńPrzybywa Tryncia *-* Można uciekać ;D Liczę do 5, i nie ma wyjścia ^^ To dopiero 3 zdania, a już są pozbawione jakiegokolwiek sensu, Jesus :X
OdpowiedzUsuńMało Verdasa ;C Pozostaje mi czekać na Leonettę, która ma być w kolejnym rozdziale. Mam nadzieję tylko, że Tryncio ruszy 4 litery i doda go szybko ;D Bo inaczej zarządam rozwodu - nie, to wcale nie jest szantaż. To tylko motywacja ;D Gadam jak mój nauczyciel :O Szkoła się dopiero zaczęła, a ze mną już coraz gorzej... ;|
I że ona nie chciała tego mieszkania?! Ja bym jeszcze dopłaciła ;D Co z tego, że nie lubi gościa. Inny cytat nauczyciela: "Jak dają to trza brać i nie pytać. No chyba, że jest się idiotą, to można zapytać". LOL, w sumie lepiej nie czytać tego komentarza ;<<
Czekam na next, który - pamiętaj - ma być szybko ;D TRYNCIA ROZKAZUJE :P
Kocham Cię, Trynciu/Tryncio (jak to odmienić? ;D) :*
Tryncia <3
Boski !
OdpowiedzUsuńMoże i nie mam Leona, ale ja się cieszę bo w następnym rozdziale dużo Leonetty :D Fajnie by było jakby Vilu tą pracę u niego przyjęła, widzieliby się często :) Dostała apartament. Utrudniali jej kontakt z matką :( Już czekam na kolejny rozdział ;***
Pozdrawiam <333
Super :) czekam na next i Leonette
OdpowiedzUsuńpozdrawiam...
Fajny rozdział :-D
OdpowiedzUsuńCudo !!
OdpowiedzUsuńCzekam na next !!! ~ Julka ♥
Świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńCo tam , że nie ma Leona ... ważne , że jest Viola i jej rodzinka :)
Życzę udanego weekendu :)
Czekam na next ! :))
OdpowiedzUsuńJak zwykle cudowny rozdział :)
OdpowiedzUsuńBrak Verdasa, ale i tak bardzo ciekawie ;]
Czekam na następny rozdział, bo czuję że będzie baardzo ciekawie :3
Pozdrawiam ;*
x
Jaki qvwbdscwdbiawdi cudo nowy szablon, jeju *-*
Usuńczekam;3
OdpowiedzUsuńCzemu skreśliłaś, że jesteś dobra?
OdpowiedzUsuńJesteś kochana! Masz w sobie wielki potencjał!
Ubustwiam Cię i Twojego bloga!
Rozdział świetny. Z resztą jak zawsze,
bo Ty nigdy nie piszesz złych,
czy nudnych rozdziałów :D.
Najfajniej mi się czytało ten kawałek:
Kiedy miałam czternaście lat [...]
zostałam doświadczona przez życie.
Przy tym fragmencie słuchałam początku piosenki: "People help the people".
Super!!!!
Zapraszam na mojego bloga o Leonettcie
"Wieczna miłość Leonetty".
Adres bloga: newleonetta.blogspot.com.
Dopiero zaczynam.
Przydadzą mi się komentarze. :D
Pozdrawiam
Kocham twój blog i jak zwykle nmg się doczekać kolejnego rozdziału
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że szybko się pojawi ;)
Pozdro, Marti :*
Fajny rozdział ! Tylko ty złośnico zrobiłaś mi takiego smaka na następny rozdział ,że zaraz padnę ! O jaaaa Cię nie mogę XD umieram.leoentta.być.jak.tlen.ja.chcieć.dużo.rozdziałów.ja.zwarjować.przez.Ciebie.Ty.być.zła.ja.teraz.myśleć.tylko.o.twoim.blogu. XD
OdpowiedzUsuńPOZDRAWIAM ! ♥ Agata
Super boski <3
OdpowiedzUsuńWredota ..
Tak jak wyzej Agata pisala, dalas tego smaka ;**
Wibrator?
Ja do lozek nie zagladam xDD
Extra ;**
Blair? Aha ;)
Pasuje ci xDD
Czekam na nextra ;**
Cudowny <33 Boski <33 Rewelacyjny <33
OdpowiedzUsuńTo Violcia ma teraz nowy dom ^^
Może teraz tam Verdasa zaprosić :D
Ten jej ojczym w sumie nie jest taki zły.
Celem w tym wszystkim było by nie stała się rozpieszczona.
Czyli wszystko dla jej dobra.
Mi nie przeszkadza brak Leona.
Zadowolę się następnym :D
Chcę duuużooo Leonetty ♥
Czekam na next :*
http://przyjdzie-czas-bysmy-i-my-wygrali.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńzapraszam a rozdział wspaniały ;)
Cudowny:*
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać Leonetty
Weny życzę :*
Wow ! Wow !
OdpowiedzUsuńNie przeszkadza mi zmiana nazwy ... ;)
Rozdział jak zwykle super, więc po co mam pisać coś w stylu ; Gdzie Leonetta ?
Wszystko w swoim czasie ! ^^
Zapraszam do mnie : Amormimundo.blogspot.com :*
Jeszcze tu wrócę ;*
Zajmuję ;d
OdpowiedzUsuńCudowny <33
OdpowiedzUsuńSuperowy ! :) Czekam na next ! ;)
OdpowiedzUsuńcudo<3
OdpowiedzUsuńCudowny!
OdpowiedzUsuńZresztą jaak zawsze, szkoda ze nie było Verdasa noo ale ok :-D
Czekam na next!
Duśka
Nie ma Verdaska :c Ale rozdział ... Boski ! <3
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział ;* Czekam na next ;)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńSPAM.
Usuń